Przypominał Dobrego Papieża - zakończył się diecezjalny etap beatyfikacyjny ks. Posadzego

Na prośbę kardynała Augusta Hlonda tworzył przed wojną zgromadzenie, które opiekuje się polskimi emigrantami na wszystkich kontynentach. Dziś ojciec Ignacy Posadzy jest kandydatem na ołtarze.

Porażka Służby Bezpieczeństwa Koniec wojny postawił przed Towarzystwem Chrystusowym nowe zadanie. Kardynał Hlond wysyłał zgromadzenie na Pomorze Zachodnie. „Pójdziecie w warunki ciężkie. Ciężkie dla tego ludu, który się osiedla na Zachodzie, aby sobie budować nową zagrodę. Lud jest niespokojny, podrażniony, bo stwarza sobie byt wśród wielkich trudności. On na księdza patrzy jak na doradcę, jak na opiekuna, jak na ojca” – mówił Prymas do chrystusowców udających się na ziemie, które po kilku wiekach niemieckiej dominacji powróciły do Polski. 6 maja 1945 roku chrystusowiec Florian Berlik odprawił Mszę świętą w szczecińskim kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa. Była to pierwsza od kilku wieków katolicka liturgia sprawowana w tym mieście w języku polskim. Wydarzenie to urośnie potem do rangi symbolu. Chrystusowcy zorganizowali na Pomorzu Zachodnim sieć parafii dla przesiedlonych rodaków z Kresów Wschodnich i osadników z centralnej Polski. Śladem powojennej działalności chrystusowców na Pomorzu są prowadzone przez nich do dziś parafie w Szczecinie, Goleniowie, Stargardzie Szczecińskim czy Pyrzycach. O wiele trudniej było wtedy realizować chrystusowcom swoją misję poza granicami kraju. Komunistyczne władze nie pozwalały wyjeżdżać duchownym za granicę. Zakaz zelżał dopiero po 1956 roku. Ale i tak trudno było wyjechać do Niemiec Zachodnich, Wielkiej Brytanii czy Stanów Zjednoczonych, gdzie były największe skupiska Polonii. Chrystusowcy radzili sobie w ten sposób, że wyjeżdżali na przykład do Australii lub Brazylii, na co łatwiej można było dostać pozwolenie. Stamtąd zaś udawali się dopiero do Niemiec bądź Stanów Zjednoczonych. Gdy pierwsi członkowie Towarzystwa zaczęli dostawać paszporty, na Posadzego zaczęły padać podejrzenia o współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa. – Dlaczego oni dostają paszporty, a inni księża nie? – zaczęto szeptać nawet w środowisku duchownym. – Ojciec znosił to boleśnie – przyznaje ks. Kozioł. Podczas procesu beatyfikacyjnego sprawdzano także zawartość teczek IPN. – W takich sprawach trzeba mieć stuprocentową pewność – tłumaczy postulator. I dodaje: – Służba Bezpieczeństwa przyznała się do porażki. W jednym z dokumentów zachowała się notatka: „Próbujemy pozyskać Posadzego, a on nas kiwa jak chce”. W 1951 roku kapituła generalna zgromadzenia nadała ojcu Posadzemu tytuł Współzałożyciela Towarzystwa Chrystusowego. Siedem lat później założył wspierające chrystusowców Zgromadzenie Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla. Był to czas, gdy władze zakazywały tworzenia nowych wspólnot zakonnych. By ominąć zakaz – oznajmił władzom, że zakłada... kolejny dom sióstr felicjanek. – Ale sprawa i tak wyszła szybko na jaw, bo był nieustannie inwigilowany – opowiada ks. Kozioł. W 1968 roku zrezygnował z funkcji generała chrystusowców – pełnił ją przez pięć kolejnych kadencji. Miał wtedy 70 lat. – Był już bardzo schorowany – mówi postulator. W testamencie napisał: „Na sądy Boże idę z drżeniem, pomnąc na niezliczone grzechy i niedbalstwa moje”. Zmarł 17 stycznia 1984 roku. W telegramie nadesłanym na uroczystości pogrzebowe Jan Paweł II nazwał go człowiekiem, który „głęboko wpisał się we współczesne dzieje Kościoła w Polsce”.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
30 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 1 2 3
4 5 6 7 8 9 10
27°C Środa
wieczór
24°C Czwartek
noc
20°C Czwartek
rano
27°C Czwartek
dzień
wiecej »