W Uzbekistanie zakazano noszenia strojów religijnych, w Kirgistanie kontroluje się kazania imamów, w Tadżykistanie otwarcie walczy z islamistami, a Turkmenistan zamyka się na obce społeczności; walka byłych republik ZSRR z islamem może rodzić bunt społeczny.
Władze położonych w Azji Środkowej dawnych republik radzieckich wprowadzają drakońskie metody zwalczania wojującego islamu, uderzając też w zwykłych muzułmanów. Surowe prawo w połączeniu z niedemokratycznym ustrojem mogą wywołać bunt, który osłabi i tak mało stabilne państwa - zauważa agencja Reutera.
Po upadku Związku Radzieckiego w nowych krajach Azji Środkowej udało się zwalczyć islamskie bojówki, ale pojawienie się dżihadystycznej organizacji Państwo Islamskie (IS) niesie ze sobą nowe zagrożenia.
Każdy z tych krajów wprowadza własne rozwiązania. W Uzbekistanie zakazano noszenia brody, burek i nikabów. Zamknięto restauracje, które odmówiły sprzedaży alkoholu, w ramadanie nie wolno również wydawać posiłków po zachodzie słońca. Z kolei w Kirgistanie, którego władze kontrolują, by imamowie nie głosili treści mogących wywołać niepokój społeczny, drastyczne rozwiązania sprowokowały starcia między tajną policją i islamistycznymi bojówkami.
W Tadżykistanie dowódca elitarnej jednostki policji ogłosił w tym roku, że został członkiem IS. W filmiku zamieszczonym na YouTube porównał władze swojego kraju do psów i nawoływał do szerzenia dżihadu w Rosji i USA.
Zachód interesował się do tej pory krajami Azji Środkowej w kontekście bezpieczeństwa wojennych dostaw dla NATO w Afganistanie. Obecnie państwa zachodnie muszą zmierzyć się z nowymi zagrożeniami w regionie łączącym Chiny, Rosję i kraje Bliskiego Wschodu, zamieszkanym przez 60 mln ludzi - przypomina Reuters.
Członkowie think tanku International Crisis Group szacują, że ok. 4 tys. obywateli byłych republik radzieckich przyłączyło się do IS lub wspierało jego działania, również w Syrii i Iraku.
USA zdają sobie sprawę z powagi sytuacji. Uważają, że IS będzie wysyłać bojowników do krajów Azji Środkowej i że będą tam powstawały niezależne komórki tej organizacji.
Uzbekistan i Turkmenistan zaliczają się do najbardziej zamkniętych i autorytarnych krajów na świecie. W Tadżykistanie w 1990 roku prowadzono otwartą wojnę z islamistami, a w Kirgistanie wybuchły dwie rewolty.
Z pięciu republik jedynie Kazachstan, dzięki międzynarodowym inwestycjom w ropę i gaz, stał się stabilnym i prosperującym państwem, ale i tam brak demokratycznej opozycji. Prezydent Nursułtan Nazarbajew, kiedyś działacz Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, rządzi krajem od 1989 roku i w bieżącym roku został wybrany ponownie, z 98-procentowym poparciem.
Około połowy ludności całego regionu mieszka w Uzbekistanie, którego obywatele mają zakaz wyjazdu za granicę. Uzbekistan praktycznie nie utrzymuje kontaktów ze światem zewnętrznym, odkąd 10 lat temu policja otworzyła ogień do grupy demonstrantów. Większość krajów Zachodu zerwała wtedy stosunki z prezydentem Isłamem Karimowem. Karimow od lat przedstawia się jako wróg islamskich radykałów i w ostatnich latach dążył do sekularyzacji kraju, zabraniając kobietom noszenia hidżabów, a mężczyznom bród i religijnych nakryć głowy. Uważa się, że jego rządy twardej ręki tylko zaostrzyły konflikty wyznaniowe, spychając islamskich działaczy do podziemia, gdzie się radykalizują.
Organizacja Human Rights Watch poinformowała, że w Uzbekistanie z powodów politycznych torturowano i więziono tysiące muzułmanów, oskarżając ich o ekstremizm i niepodporządkowanie się ścisłym przepisom dotyczącym wolności wyznania.
Restrykcje wprowadzane wobec muzułmanów dotyczą wszystkich dziedzin życia. Mogą zostać ukarani za posiadanie "niedopuszczonej przez państwo" wersji Koranu czy za rozmowy na tematy religijne poza meczetem zarejestrowanym w państwowym spisie.
Restauracje w stołecznym Taszkencie usunęły z menu żywność halal, nie mogą też odmówić sprzedaży alkoholu pod groźbą zamknięcia lokalu. Zakazano także wydawania iftar, czyli posiłków po zachodzie słońca w ramadanie. Władze obawiają się, że wspólne jedzenie może być formą zgromadzenia religijnego, które uważa się za potencjalne zagrożenie.
Uzbekistan sąsiaduje z najbardziej otwartą z republik poradzieckich, Kirgistanem. W tym kraju już dwukrotnie, w 2005 i w 2010 roku, obalono nieakceptowanych przez społeczeństwo prezydentów. Władza wykonawcza dzielona jest między szefa państwa i premiera wyznaczanego przez parlament. Jednak nawet tam niechętnie patrzy się na kazania imamów niezatwierdzone przez władze.
Władze Kirgistanu poinformowały, że ok. 350 obywateli tego kraju dołączyło do IS. Kirgiska policja starła się w lipcu z dwiema grupami bojowników tej organizacji; zginęło sześciu islamistów, pojmano kolejnych siedmiu.
Coraz więcej obywateli dawnych republik radzieckich otwarcie przyłącza się do IS. Wprowadzane przez lokalne władze surowe przepisy i ograniczenia tylko zaostrzają konflikty religijne. Kontrole stały się prześladowaniami. Wielu muzułmanów trafia do aresztu, stawia się im zarzuty i prowadzi procesy bez dowodów ich działalności na rzecz ugrupowań terrorystycznych.
Po upadku ZSRR granice nowo powstałych krajów wyznaczano nie na podstawie warunków geograficznych, ale tak, by rozdzielić i kontrolować zamieszkujące region grupy etniczne, głównie pochodzenia tureckiego i perskiego.
Reuters pisze, że w większości z tych krajów nadal obowiązuje reżim komunistyczny z kultem lokalnych wodzów, którzy - poza Kirgistanem - pełnią funkcję prezydenta już do końca życia. Władze republik są prorosyjskie, często zwracają się o wsparcie do KGB, rządzą niepodzielnie i są nieufne wobec religii. Ludność tych krajów zalicza się do najuboższych na świecie, a ich poradziecka historia pełna jest krwawych konfliktów etnicznych i religijnych oraz prześladowań politycznych.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.