Cztery pociągi z uchodźcami, który oczekiwały kilka godzin na granicy węgiersko-austriackiej w Hegyeshalom, odjechały w poniedziałek po południu w kierunku Wiednia - poinformowali agencję Reutera świadkowie.
Austriackie koleje tłumaczyły wcześniej, że odmówiły przyjęcia jednego z pociągów z Budapesztu, ponieważ, jak wyjaśniono, był on przeładowany. Zwrócono się do węgierskiej policji o pomoc w wyprowadzeniu z pociągu części pasażerów. Grupa podróżnych opuściła pociąg.
Rzecznik policji w Wiedniu powiedział, że austriackie służby zamierzały sprawdzić, czy imigranci występowali już o azyl na Węgrzech. Ci, którzy tak uczynili, musieliby zostać po węgierskiej stronie.
Wcześniej informowano, że na granicy w Hegyeshalom oczekuje jeszcze przynajmniej jeden pociąg z uchodźcami.
Imigranci, którzy dostali się do pociągów, w większości Syryjczycy, to część z ok. 2 tys. uchodźców koczujących na budapeszteńskich dworcach, przekształconych w ostatnich dniach w prowizoryczne obozowiska.
Wielu z nich ma zamiar dotrzeć do Niemiec. 35-letni Syryjczyk Sami pokazał reporterom nowo zakupiony za 120 euro bilet do Monachium, gdzie ma nadzieję wraz z dwoma synami dołączyć do swoich sióstr.
Według policji ci uchodźcy, którzy nie zamierzają występować o azyl, będą mogli poruszać się swobodnie po Austrii przez dwa tygodnie, po czym będzie ich można odesłać z powrotem do ostatniego kraju tranzytowego.
Uchodźcom z ważnymi dokumentami i biletami, oczekującym na budapeszteńskim dworcu Keleti na możliwość wyjazdu z Węgier, umożliwiono w poniedziałek wejście do pociągów jadących do Austrii i Niemiec. Policja, która dotąd uniemożliwiała wyjazdy imigrantów, wycofała się z dworca Keleti i uchodźcy setkami wsiadali do pociągów. Wielu ustawiało się w kolejce do kasy, aby kupić bilety. Władze węgierskie nie wypowiedziały się na razie na ten temat.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.