Reklama

Polscy żużlowcy najlepsi

- Polscy żużlowcy zdobyli w Lesznie Drużynowy Puchar Świata. Tomasz Gollob, Jarosław Hampel, Krzysztof Kasprzak, Adrian Miedziński i Piotr Protasiewicz zdobyli 44 pkt. Drugie miejsce zajęła Australia - 43 pkt, trzecie Szwecja - 36, a czwarte Rosja - 35.

Reklama

Zawody miały się odbyć w sobotę, ale z powodu deszczu zostały przełożone na niedzielę.

To były najdłuższe i jedne z najbardziej niezwykłych finałów w historii Drużynowego Pucharu Świata. W sobotę ogromna ulewa stanęła na przeszkodzie rozegrania zawodów. Dzień później pogoda również nie sprzyjała żużlowcom i po mocnych opadach deszczu niewiele brakowało, by finał zakończono po 19 wyścigach. Wówczas mistrzami świata byliby Australijczycy, a Polacy zajmowali dopiero trzecia lokatę. Gospodarzom w ostatnich wyścigach dość szczęśliwie udało się odwrócić losy turnieju.

Mimo niepewnej pogody, kibice nie zawiedli. Wielu z nich przybyło do Leszna z odległych miast, a po przełożeniu zawodów na niedzielę, miało spory kłopot - znalezienie noclegu w Lesznie było praktycznie niemożliwe, więc wielu z nich noc spędziło w autokarach czy samochodach. Fani żużla nie zrazili się tym, że i w niedzielę na stadionem wisiały czarne chmury i w liczbie ok. 18 tysięcy wypełnili stadion im. Alfreda Smoczyka.

Organizatorzy DPŚ stanęli na wysokości zadania i mimo fatalnej aury przygotowali tor nadający się do jazdy, choć w większości wyścigów o kolejności na mecie decydował pierwszy wiraż. Na początku turnieju sporo było upadków. W piątym wyścigu Grigorij Łaguta zderzył się z Jasonem Crumpem, ale winowajcą kolizji był Adrian Miedziński.

Początkowo wydawało się, że walkę o medale rozstrzygną między sobą Polacy, Szwedzi i Australijczycy. Rosjanie, którzy niespodziewanie wygrali turniej półfinałowy w Vojens, do ósmego biegu statystowali, zdobywając osiem punktów. Złota rezerwa taktyczna i sześć punktów Emila Sajfutdinowa dała nadzieję Rosjanom na jeden z medali. W pewnym momencie plasowali się na drugiej pozycji, ale ostatecznie nie znaleźli się na podium.

Polacy jeździli ze zmiennym szczęściem, ale nie potrafili się do końca dopasować do toru. Zawodził kapitan polskiego zespołu Tomasz Gollob, który po drugim "zerze" otrzymał porcję gwizdów od kibiców. Adrian Miedziński i Krzysztof Kasprzak tracili z kolei punkty na dystansie, a jednym pewniakiem w kadrze Marka Cieślaka był Jarosław Hampel.

Po 19 wyścigu nad Lesznem przeszła ulewa i zawody przerwano na blisko dwie godziny. Organizatorzy zabrali się za ponowne przygotowanie toru, ale prowadzący w klasyfikacji Australijczycy mocno kręcili głowami. Nie uśmiechała im się jazda na grząskim, nieprzewidywalnym torze. Po spotkaniu jury i przedstawicieli reprezentacji, węgierski sędzia Istvan Darago podjął decyzję o kontynuacji turnieju.

Wydawało się, że Australijczycy utrzymają prowadzenie do końca zawodów, ale nadzieję Polaków przywróciło zwycięstwo Hampela i ostatnie miejsce Troya Batchelora w przedostatnim biegu. Przed decydującym wyścigiem Australia i Polska miały po 41 pkt, na starcie stanął Gollob oraz bardzo dobrze jeżdżący w niedzielę Leigh Adams. Kapitan polskiej reprezentacji tym razem nie zawiódł kibiców i po świetnym starcie uzyskał sporą przewagę nad Adamsem, zapewniając "biało-czerwonym" tytuł mistrzów świata.

Polacy po raz trzeci w historii zdobyli Puchar Świata i trofeum im. słynnego szwedzkiego żużlowca Ove Fundina jako pierwsza reprezentacja otrzymała na własność.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
5°C Czwartek
noc
6°C Czwartek
rano
8°C Czwartek
dzień
8°C Czwartek
wieczór
wiecej »

Reklama