Prokurator IPN i policja nie znaleźli tam archiwalnych dokumentów.
Po tym, jak wyszło na jaw i potwierdzono fakt przetrzymywania przez generała Czesława Kiszczaka archiwalnych dokumentów, w tym m.in. akt TW "Bolka", IPN przeszukał domek letniskowy generała na Mazurach. Jak podaje w komunikacie Agnieszka Sopińska-Jaremczak, rzecznik Instytutu, nie znaleziono tam żadnych dokumentów, które powinny zostać przekazane do Instytutu Pamięci Narodowej.
Przeszukanie na działce Kiszczaków w miejscowości Wikno odbyło się rano. Z relacji świadków wynika, że trwało około godziny. Prezes Instytutu Łukasz Kamiński tłumaczył, że "trzeba sprawdzić obie nieruchomości należące do gen. Kiszczaka, czy tam nie zachowały się jakieś dokumenty".
Generał miał domek w Wiknie od lat. Jednak w 2010 roku pierwszy spłonął. Spalił się wówczas także garaż i dwa samochody. Właściciele zaznaczali wówczas, że niczego nie dało się uratować. Biegli ocenili, pożar mógł się zacząć od jednego ze stojących w garażu aut.
Po tych wydarzeniach Kiszczakowie odbudowali dom w Wiknie.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.