Uczestnicy rajdu rowerowego śladami przywódcy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów Stepana Bandery, którym odmówiono w piątek wjazdu do Polski, wracają już do domu - poinformował PAP organizator tego przedsięwzięcia, Pawło Sawczuk.
"Nasze wizy zostały anulowane, jednak szczęśliwie nie otrzymaliśmy długoterminowego zakazu wjazdu do Polski. Decyzja polskich władz nie była dla nas niespodzianką" - powiedział.
Powodem odmowy zgody na wjazd do Polski dla uczestników rajdu było wyłudzenie wiz - podał na konferencji prasowej wiceminister SWiA Tomasz Siemoniak.
"Przecież starając się o polską wizę nie mogliśmy powiedzieć, że jedziemy na rajd śladami Stepana Bandery" - przyznał Sawczuk.
Jak wyjaśnił, konsulat polski we Lwowie wydał jemu i jego kolegom wizy sportowe. Według relacji Sawczuka polska Straż Graniczna poinformowała także, że uczestnicy rajdu prócz wiz powinni także przedstawić na granicy zaproszenie.
"My takiego zaproszenia nie mieliśmy" - powiedział PAP.
Sawczuk podkreślił, że uczestnicy rajdu spodziewali się kłopotów na granicy od czasu, kiedy w Polsce podniosły się głosy przeciwników ich przejazdu przez terytorium tego kraju.
"To, że nie zostaniemy wpuszczeni do Polski, było dla nas oczywiste" - zaznaczył.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.