Debata o wielkiej rzezi Ormian sprzed 100 lat i bezkrytycznej postawie Turcji, która nie chce uznać tej tragedii, pozostawiła kilka ważnych wniosków i jeden kluczowy: O ludobójstwie należy mówić i je potępiać, bo zdarza się wielu rejonach świata.
Na Uniwersytecie Wrocławskim przypomniano
o okrutnej rzezi Ormian, pierwszego ludobójstwa
XX wieku, podczas którego w latach 1915-1916 zginęło ok. 1,5 miliona ludzi. Rozproszono zaś pozostały milion, tworząc światową diasporę uchodźców.
Fundacja "Sapere Aude" zorganizowała na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego debatę, w której wzięli udział: ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, dr Adam Domanasiewicz, prof. Ara Sayegh i dr Michał Stępień.
Każdy specjalista z innej strony spojrzał na tragedię, która do dzisiaj budzi kontrowersję ze względu na brak uznania jej za ludobójstwo przez wiele państw.
Wykład w stylu pytań „Dlaczego?” przedstawił wykładowca Politechniki Wrocławskiej prof. Ara Sayegh, potomek pomordowanych Ormian w Turcji. Rzeź jego przodków pociągnęła za sobą olbrzymie cierpienie np. masowe gwałty oraz pozbawiła Ormian wszystkich zasobów materialnych.
- Nie jestem bezpośrednim świadkiem ludobójstwa, ale nawet po 101 latach cierpię z powodu bolesnych skutków i przykrych śladów tej nieludzkiej rzezi. Dzisiaj władze Turcji nazywają ludobójstwo „deportacją”, kierując się poprawnością polityczną - mówił wykładowca podczas prelekcji.
Następnie po kolei w jasny sposób tłumaczył, dlaczego zbrodnia na Ormianach z pewnością nie była żadną deportacją, a po prostu eksterminacją niewinnych ludzi.
- W 1939 roku Adolf Hitler, wydając rozkaz ataku na Polskę, powiedział na odprawie do dowódców Wehrmachtu: „Zabijajcie bez litości kobiety, starców i dzieci; liczy się szybkość i okrucieństwo. Kto dziś pamięta o rzezi Ormian?" - cytował prof. Sayegh.
I pytał dalej: Dlaczego rząd turecki nie zapłacił odszkodowania Ormianom za ludobójstwa? Dlaczego nie zwrócił skonfiskowanych ormiańskich kościołów i klasztorów należących do władz kościelnych?
O tym, dlaczego sprawa ludobójstwa jest trudna, mówił kolejny prelegent ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
- Rzadko się zdarza w historii, żeby sprawcy się do tego przyznali. De facto Niemcy przyznali się tylko dlatego, że byli okupowani przez aliantów. Analogiczna sprawa jest z Ukrainą. Część tego narodu dała się zwieść zbrodniczej ideologii banderowskiej. Wymordowano wtedy Polaków za ich polskość - stwierdził.
Do dzisiaj Ukraina ucieka od odpowiedzialności. I o czym mówi? - O „bolesnych wydarzeniach” czy „wojnie polsko-ukraińskiej”. Wojnie, w której z jednej strony stali uzbrojeni w karabiny mężczyźni, z drugiej kobiety i dzieci… - mówił kapłan.
Jego zdaniem, Ukraina jest dokładnie w tym samym miejscu co Turcja, czyli przyjmuje postawę: nie uznać, zakłamywać, nie dopuścić do prawdy. Ale taka sytuacja zachodzi również w innych rejonach świata. Warto wspomnieć ludobójstwo w Rwandzie, w dawnych republikach jugosłowiańskich, czy to dokonywane przez Państwo Islamskie.
- Te przykłady powodują, że mówienie o ludobójstwie Ormian ma głęboki sens. Jeżeli ta zbrodnia nie zostanie potępiona, wówczas w innej części świata inny tyran bezkarnie powie: „Róbcie tak,bo kto o tym będzie pamiętał?” - oświadczył ks. Isakowicz-Zaleski.
Kto i dlaczego nie uznaje masowej eksterminacji Ormian za ludobójstwo? Przeczytaj na następnej stronie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.