Reforma służby zdrowia w Stanach Zjednoczonych staje się środkiem do rozszerzenia aborcyjnego ustawodawstwa. Ubodzy, którzy będą chcieli korzystać z dobrodziejstw reformy, będą musieli łożyć na aborcję – przestrzegają tamtejsi biskupi.
Przewodniczący komisji episkopatu ds. obrony życia wystosował list do parlamentu, w którym stwierdza, że łączenie tych dwóch kwestii jest niedopuszczalne. Od tak dawna oczekiwane zmiany powinny być neutralne w kwestii aborcji – pisze kard. Justin Rigali.
Stany Zjednoczone potrzebują reformy służby zdrowia i amerykański episkopat od wielu lat o nią zabiega – czytamy w liście. Musi ona jednak respektować godność człowieka i wolność sumienia. Administracja Baracka Obamy wprowadza tymczasem radykalne zamiany w obowiązującym dotychczas ustawodawstwie federalnym, dopuszczając opłacanie przerywania ciąży z kieszeni podatnika oraz nie respektując prawa do sprzeciwu sumienia pracowników służby zdrowia.
Kard. Rigali przypomina, że Obama forsując proaborcyjne zmiany działa wbrew woli amerykańskiego społeczeństwa, które w większości opowiada się za ochroną życia (pro-life) i nie życzy sobie, by ubezpieczenia zdrowotne obejmowały również aborcję. List podaje także, że od aborcji stronią też same szpitale. 80 proc. z nich nie wykonuje ich wcale. Gabinetów aborcyjnych nie ma też 85 proc. amerykańskich powiatów – czytamy w liście do parlamentu.
Ona nie śpiewa gardłem, ona śpiewa duszą - mówiła o Magdzie Umer Agnieszka Osiecka.
To spaniałe świadectwo miłosierdzia oraz wspólnoty obywatelskiej i jedności ducha chrześcijańskiego.
Rozwiązanie ma zatrzymać zalew tanich produktów, trafiających do UE głównie z Azji.
Taką możliwość ma zakładać projekt plan pokojowy na linii Ukraina - Rosja.
Aż 50 proc. regularnie uczestniczących we mszach świętych przystępuje również do spowiedzi.