Propozycja rządu, by zakupy sprzętu dla wojsk za granicą zwolnić z offsetu, pozwoli szybciej kupić m.in. opancerzone samochody patrolowe i bezpilotowe środki rozpoznania - wyjaśnił znaczenie decyzji rządu pierwszy zastępca szefa Sztabu Generalnego gen. broni Mieczysław Stachowiak.
Rada Ministrów przyjęła we wtorek projekt nowelizacji ustawy offsetowej, tak by z wymogu offsetu były zwolnione dostawy uzbrojenia, sprzętu wojskowego, części zamiennych i materiałów eksploatacyjnych dla żołnierzy polskich kontyngentów wojskowych. Ma to pozwolić na uniknięcie "uciążliwych, biurokratycznych procedur, przewidzianych w obecnie obowiązującej ustawie offsetowej" - napisało CIR. Projekt nowelizacji zostanie skierowany w trybie pilnym do Sejmu.
Stachowiak powiedział dziennikarzom, że rozpatrywany przez rząd "pakiet afgański" na lata 2010-11 dotyczy m. in. zakupów granatników automatycznych, wielolufowych karabinów maszynowych do instalowania na śmigłowcach i pojazdach, wyposażenia indywidualnego, w tym broni, kamizelek i noktowizorów.
"Ważną wiadomością jest to, że zakupy dla Afganistanu prawdopodobnie zostaną zwolnione z wymogów ustawy offsetowej" - zaznaczył Stachowiak. Ustawa ta przewiduje, że jeśli w kolejnych trzech latach wartość zakupu przekracza 5 mln euro - ok. 23 mln zł - konieczne jest zawarcie umowy kompensacyjnej. "Tymczasem, jeśli chodzi o środki bezpilotowe średniego zasięgu - potrzebujemy co najmniej dwóch zestawów, a to już wydatek rzędu 185-187 milionów złotych, w normalnym trybie zakupowi musiałaby towarzyszyć umowa offsetowa" - powiedział generał.
Zwrócił też uwagę, że na lata 2010-11 pakiet przewiduje 1,32 mld zł na potrzeby kontyngentu - średnio ponad 600 mln rocznie, podczas gdy w bieżącym roku na dostawy dla żołnierzy w Afganistanie przewidziano 360, a w ubiegłym roku 240 mln zł. "Jak na możliwości budżetu, to bardzo dużo" - ocenił Stachowiak.
Za te pieniądze ma zostać kupionych 30 silnie opancerzonych samochodów patrolowych (obecnie afgański kontyngent dysponuje 32 wozami tej klasy użyczonymi przez Amerykanów), generał przewiduje też, że konieczne będzie wysłanie do Afganistanu kilku kolejnych transporterów Rosomak, aby utrzymać ich liczebność na poziomie 90 - tyle wozów ma być pod koniec roku, mimo strat powodowanych przez miny.
Przypomniał, że po przejęciu w listopadzie ubiegłego roku odpowiedzialności za prowincję Ghazni polski kontyngent miał 53 Rosomaki, w czerwcu bieżącego roku wysłano 13, we wrześniu 7, a 10 następnych w październiku. Poza wozami w wersji bojowej kontyngent ma otrzymać osiem Rosomaków w wersji wozów ewakuacji medycznej.
Dodał, że sytuacja w Afganistanie wymaga wysłania dodatkowych śmigłowców (przed rokiem było ich osiem) - po cztery transportowe Mi-17 i szturmowe Mi-24. Jeden został uszkodzony wskutek ostrzału, drugiemu skończył się resurs. W maju zostały wysłane dwa śmigłowce, dwa następne dotarły w częściach przed trzema dniami, w czwartek do Afganistanu zostanie dostarczony jeszcze jeden śmigłowiec.
"Oceniamy, że w Afganistanie powinno być 11 śmigłowców. A ponieważ śmigłowce są potrzebne także w kraju, zachodzi potrzeba dokupienia, pakiet przewiduje duże pieniądze na pięć - prawdopodobnie nowych - śmigłowców" - zwrócił uwagę Stachowiak.
Przedstawienie "pakietu afgańskiego" uzgodnili w ubiegły piątek premier Donald Tusk i minister obrony Bogdan Klich. Premier, który w sobotę odwiedził bazę polskich żołnierzy Ghazni, ocenił, że potrzeba tam więcej sprzętu i zapowiedział uproszczenie niektórych procedur.
Na biurokratyczne przeszkody w zakupach sprzętu skarżył się w niedzielę, podczas uroczystości powitania ciała poległego w Afganistanie kpt. Daniela Ambrozińskiego, dowódca Wojsk Lądowych gen. broni Waldemar Skrzypczak. Jego wypowiedź wywołała polityczną burzę. W poniedziałek generał oddał się do dyspozycji prezydenta. We wtorek w wydziale prasowym Dowództwa Wojsk Lądowych informowano, że jest on na urlopie.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.