Jak w każdym dużym mieście, w Londynie na mieszkańców i turystów czyha zawsze wielu kieszonkowych złodziei. Od niedawna jednak w brytyjskiej stolicy konkurencję robią im "kieszonkowi dobrodzieje", rekrutujący się spośród byłych rzezimieszków - podała w środę agencja Reutera.
Kieszonkowi dobrodzieje (ang. putpocket, neologizm stworzony przez analogię do słowa +pickpocket+, oznaczającego kieszonkowca) grasują w najbardziej ruchliwych miejscach Londynu, takich jak Trafalgar Square czy Covent Garden. Niepostrzeżenie wsuwają przechodniom do kieszeni lub otwartych torebek nawet 20-funtowe banknoty (około 97 zł).
Akcja jest elementem kampanii reklamowej brytyjskiego dostawcy internetu szerokopasmowego TalkTalk, który zamierza rozdać w ten sposób w Londynie i innych brytyjskich miastach co najmniej 100 tys. funtów szterlingów (około 480 tys. zł).
Do zadania tego firma zatrudniła 20 byłych kieszonkowców. "Czuje się doskonale dla odmiany coś ludziom dając, tym bardziej, że w obecnych warunkach gospodarczych Brytyjczycy tego potrzebują" - powiedział jeden z nich Chris Fitch.
"Za każdym razem, gdy wkładam banknot do czyjejś kieszeni, czuję się mniej winny za to, że całe lata poświęciłem na ich wyciąganie" - dodał.
Incydent wpisuje się w rosnące napięcia dyplomatyczne między krajami.
W coraz bardziej powiązanym świecie jesteśmy wezwani do bycia budowniczymi pokoju.
Liczba ofiar śmiertelnych w całej Azji Południowo-Wschodniej przekroczyła już 1000.
A gdyby chodziło o, jak jest w niektórych krajach UE, legalizację narkotyków?
Czy faktycznie akcja ta jest wyrazem "paniki, a nie ochrony"?
Były ambasador Niemiec Rolf Nikel przed polsko-niemieckimi konsultacjami międzyrządowymi.