Co robi polityk, który kończąc pierwszą kadencję, ma za sobą najważniejsze siły polityczne i cieszy się wsparciem 80 proc. obywateli? Oczywiście ubiega się o drugą kadencję. Prezydent Joachim Gauck ogłosił jednak, że nie będzie tego robił. Jego decyzji żałują Niemcy, a powinni także Polacy.
Wobec nas i Wschodu
Gauck jako prezydent Niemiec swą pierwszą podróż zagraniczną odbył do Polski. Wielokrotnie podkreślał znaczenie wzajemnych kontaktów między nami. Wspierał inicjatywy, które mogły je utrwalić i pogłębić. Do historii przejdzie jego znakomite przemówienie na Westerplatte we wrześniu 2014 r., kiedy stwierdził, że „żaden naród nie stawiał oporu w takiej skali i tak długo jak Polacy, którzy chcieli żyć w wolnym, niepodległym kraju, stanowiącym o swoim losie”. Skrytykował wtedy współczesną Rosję, mówiąc w kontekście aneksji Krymu, że „Historia uczy nas, że ustępstwa terytorialne często wzmacniają apetyty agresorów”. Został za to ostro zbesztany przez część własnej opinii publicznej. Otwierając zaś w Berlinie wystawę w 70. rocznicę wybuchu powstania warszawskiego, mówił o powstańcach nie tylko jako o polskich, ale także europejskich bohaterach, których ofiara przybliżała dzień wyzwolenia.
Wielokrotnie podkreślał swoje przywiązanie do dziedzictwa „Solidarności”, które odgrywało także ważną rolę dla liderów opozycji w NRD. Nie bez zdziwienia więc odnotowywał później, że Polska, która przewodziła walce z komunizmem i odnosiła w niej sukcesy, jako pierwsza wycofała się z próby rozliczenia z tym systemem. Krytycznie oceniał decyzję o grubej kresce i był w ostrym sporze z Adamem Michnikiem oraz środowiskiem „Gazety Wyborczej”, często zjadliwie i krytycznie recenzującym jego działania dekomunizacyjne. Gauck jako jedyny niemiecki polityk miał odwagę publicznie ogłosić, że w sporze o rozliczenie przeszłości rację mieli „konserwatywni bracia Kaczyńscy”, przestrzegający przed długofalowymi skutkami pobłażliwości dla komunistów.
Prezydent Gauck wyróżniał się także wśród niemieckich polityków jednoznacznie krytycznym stosunkiem do putinowskiej Rosji. W odróżnieniu od całej rzeszy Putinversteher (rozumiejących Putina) twardo mówił o łamaniu praw człowieka oraz jednoznacznie oceniał agresywną politykę Rosji wobec sąsiednich krajów. Dlatego nie wziął udziału w otwarciu olimpiady zimowej w Soczi, a później wspierał sankcje nałożone na Rosję po aneksji Krymu i agresji na Ukrainę. Ostatnio w swojej rezydencji, pałacu Bellevue w Berlinie, przyjął Ludmiłę Aleksiejewą, szefową Moskiewskiej Grupy Helsińskiej, legendę demokratycznej opozycji w czasach sowieckich. 88-letniej działaczce praw człowieka prezydent podziękował za „odważną i bohaterską walkę”. Do mediów zaś po tym spotkaniu poszedł komunikat, że Aleksiejewa podczas rozmowy naszkicowała „ponury obraz” rosyjskiej rzeczywistości.
Kto po nim?
Następcę Joachima Gaucka wybierze Zgromadzenie Narodowe w lutym 2017 r. i już zaczynają się przymiarki do osoby, która mogłaby objąć ten urząd. Media zgodnie jednak stwierdzają, że nie ma na horyzoncie postaci na miarę Gaucka. – Trudno sobie wyobrazić, aby następnym prezydentem Niemiec był polityk równie dobrze znający nasze realia i tak otwarcie propolski – mówi prof. Miszczak. – Będzie nam go wszystkim bardzo brakowało, zwłaszcza że w niemieckiej polityce nastąpi w przyszłym roku zasadnicza zmiana pokoleniowa – dodaje.
Gauck jest ostatnim prezydentem, który pamięta II wojnę światową, podział Niemiec oraz komunizm. Także w Bundestagu w ławach poselskich zasiądą ludzie nowej generacji, czasem ze znikomą znajomością historii, dla których Polska nie musi być ważnym partnerem w polityce europejskiej. Tymczasem Niemcy pozostają dla nas nie tylko najważniejszym partnerem handlowym, miejscem pracy dla wielu naszych rodaków, ale także ważnym sojusznikiem w ramach Unii Europejskiej i NATO.
Dla Gaucka Polska była strategicznym elementem niemieckiej racji stanu. Nie wiadomo jednak, jak to będzie definiował jego następca. Niedawno minęło 25 lat od zawarcia traktatu o dobrym sąsiedztwie z Niemcami. Jego bilans jest pozytywny, ale wymaga on nowych impulsów na miarę wyzwań, którym wspólnie musimy stawić czoła. Tym bardziej powinniśmy zadbać o to, aby intelektualne i emocjonalne dziedzictwo prezydentury Joachima Gaucka było w relacjach polsko-niemieckich kontynuowane.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.