Sąd Rejonowy w Szamotułach zdecydował we wtorek, że dziecko odebrane rodzinie z Błot Wielkich może wrócić do rodziców. Róża będzie przebywała u biologicznych rodziców do czasu rozstrzygnięcia sprawy dotyczącej ograniczenia praw rodzicielskich Wioletty Woźnej i Władysława Szwaka nad czworgiem ich dzieci.
W lipcu sąd zdecydował o odebraniu kobiecie po porodzie jej córki Róży i przekazaniu dziecka rodzinie zastępczej. Rodzice będą mogli odebrać dziewczynkę w środę. Jak powiedział PAP Władysław Szwak, pokój Róży jest cały czas gotów na jej przyjęcie.
Wtorkowa rozprawa toczyła się przy drzwiach zamkniętych. Sąd przesłuchał m.in. specjalistów z Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno-Konsultacyjnego w Poznaniu, którzy przygotowali opinię w sprawie możliwości sprawowania władzy rodzicielskiej przez rodzinę z Błot Wielkich.
Jak zaznaczyła sędzia Jolanta Biniak, z wyjaśnień biegłych wynika, że Wioletta Woźna nie jest w stanie samodzielnie opiekować się swoimi dziećmi. "Biegli uznali, że pani Woźna i pan Szwak samodzielnie bez wsparcia i nadzoru nie dają gwarancji należytego wykonywania władzy rodzicielskiej, mogą natomiast wykonywać tę władzę przy wsparciu zewnętrznym" - powiedziała Biniak. Rodzinę w wychowywaniu dziecka codziennie wspierać będzie opiekunka z Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej we Wronkach. Pomagać im będzie także pracownik socjalny.
Na czas trwania postępowania wprowadzony zostanie nad rodziną nadzór kuratora sądowego, który będzie zobowiązany składać cotygodniowe raporty z nadzoru. Sąd zobowiązał też pracowników socjalnych Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej we Wronkach do składania cotygodniowych informacji o przebiegu pracy socjalnej w rodzinie z Błot Wielkich.
Sąd podkreślił, że wtorkowa decyzja ma charakter wyłącznie tymczasowy i nie przesądza o ostatecznym wyniku postępowania w sprawie dotyczącej praw rodzicielskich Wioletty Woźnej i Władysława Szwaka odnośnie ich dzieci.
"Od wyników przeprowadzonego postępowania dowodowego zależeć będzie, czy postępowanie zakończy się ograniczeniem władzy rodzicielskiej. Może też zakończyć się decyzją, że jest brak podstaw do dalszej ingerencji we władzę rodzicielską uczestników" - powiedziała sędzia Biniak.
Jak podkreśliła, na lipcową decyzję o przekazaniu Róży rodzicom zastępczym miała wpływ opinia przekazana do sądu przez ordynatora oddziału noworodkowego ze szpitala w Szamotułach i została poparta wynikami wywiadu położnej środowiskowej. "Z dokumentów tych wynikało, że mieszkanie matki dziecka jest zaniedbane i brudne. Znajdują się w nim stosy brudnych ubrań w pokojach. Matka dziecka jest osobą niezaradną i nie zajmuje się prowadzeniem domu. Sąd dysponował ponadto sprawozdaniami kuratora sądowego sprawującego nadzór w rodzinie od 2004 roku" - powiedziała sędzia Biniak.
Sąd Okręgowy w Poznaniu oddalił pierwsze zażalenie na decyzję o przekazaniu noworodka rodzinie zastępczej. Uzasadnił to dobrem dziecka, wskazując na pasywność matki w sprawowaniu opieki rodzicielskiej.
Tymczasem zmieniła się sytuacja prawna dziewczynki. Jej rodzice nie są małżeństwem, ale ojciec uznał Różę i ma on obecnie pełnię praw rodzicielskich. Adwokat reprezentująca rodzinę skierowała do szamotulskiego sądu ponowny wniosek o uchylenie decyzji o przekazaniu noworodka do rodziny zastępczej. To, jak przyznała sędzia, miało wpływ na decyzję w sprawie dziecka. Ważna dla sądu była również zauważalna poprawa warunków bytowych w domu rodziny z Błot Wielkich.
"Poprawa ta wynika z faktu, że Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej we Wronkach zaangażował pracownika socjalnego do pomocy rodzinie w prowadzeniu gospodarstwa domowego. Opiekunka została zaangażowana dopiero w lipcu 2009 r., mimo że ośrodek składał takie deklaracje już od 2006 roku, kiedy toczyło się postępowanie w sprawie ograniczenia władzy rodzicielskiej nad trójką dzieci. "Gdyby pracownicy ośrodka podjęli wcześniej takie działania jak obecnie, nie zaszłaby konieczność kolejnej ingerencji ze strony sądu" - powiedziała sędzia Biniak.
Małgorzata Heller-Kaczmarska, adwokat reprezentująca rodziców z Błot Wielkich, powiedziała, że decyzja sądu jest zadowalająca. "Dziecko wraca do biologicznych rodziców, to bardzo dobra wiadomość. Natomiast w uzasadnieniu sądu zabrakło mi informacji, że - jak stwierdzili biegli - ocena stanu emocji i zdrowia trójki starszych dzieci jest dowodem na to, że kobieta spełniała swoją rolę w okresie niemowlęcym tych dzieci. To powinien być pierwszoplanowy argument dla sądu" - powiedziała PAP adwokat.
Sprawę rodziny z Błot Wielkich cały czas bada prokuratura w Szamotułach. Śledczy sprawdzają, czy matka Róży, Wioletta Woźna, została po urodzeniu dziecka bezprawnie poddana sterylizacji. Kobieta twierdzi, że nie miała pojęcia o tym, że taki zabieg zostanie wykonany. Jest też przekonana, że żadnych dokumentów dotyczących sterylizacji nie podpisywała.
W sprawę odebranego rodzicom noworodka z Błot Wielkich włączył się Rzecznik Praw Dziecka i Rzecznik Praw Obywatelskich. Nadzorem sprawę objął minister sprawiedliwości Andrzej Czuma, który zlecił Prokuraturze Apelacyjnej w Poznaniu zapoznanie się z jej aktami. Wcześniej list w obronie rodziny małej Róży z prośbą o pomoc i dokładne zbadanie całej sprawy wysłali do niego mieszkańcy Błot Wielkich. Podobne listy skierowali też do prezydenta i premiera.
Od Redakcji:
Szkoda, że trzeba było aż odebrania dziecka, by rodzina otrzymała potrzebną jej pomoc. I formalną, z ośrodka, i w społeczności, w której żyje...
Joanna Kociszewska
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.