Minister obrony Bogdan Klich, komentując w środę przywoływane w mediach apele przywódców Al-Kaidy o porywanie cudzoziemców w Afganistanie, zapewnił, że wojsko jest przygotowane na takie zdarzenia.
Jak poinformował, kilka miesięcy temu "został wprowadzony specjalny program ochrony oraz odzyskiwania naszych żołnierzy i współpracujących z nimi obywateli polskich, gdyby zostali porwani".
"Ten mechanizm na szczęście jeszcze nie został uruchomiony z wyjątkiem postawienia go w stan gotowości, kiedy nie były jeszcze znane losy ciała kpt. Daniela Ambrozińskiego" - powiedział minister dziennikarzom w Warszawie.
Australijskie media podały w środę, że wysokiej rangi przedstawiciel Al-Kaidy zaapelował do talibów o porywanie cudzoziemców w Afganistanie.
Dyrektywa została wydana przez "doradcę" Al-Kaidy Mustafę Hamida, znanego także jako Abu Walid al-Masri. Wzywa on do porywania obcokrajowców przede wszystkim po to, by umożliwić ich wymianę na zatrzymanych wcześniej talibów.
Informację na temat takiego posłania ujawniła australijskiej prasie specjalistka ds. walki z terroryzmem Leah Farrall. Z ramienia australijskiej policji federalnej zbierała ona m.in. materiały w więzieniu w bazie USA Guantanamo na Kubie. Dokument, cytowany w środowych wydaniach gazet australijskich, powstał w lipcu. W sześć tygodni po opublikowaniu odezwy Masriego, w Afganistanie porwany został pracujący dla "New York Timesa" brytyjski dziennikarz i jego afgański kolega.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.