Zatrzymany w Austrii Pakistańczyk podejrzewany o kontakty z dżihadystami, którzy w ub. roku przeprowadzili zamachy terrorystyczne w Paryżu, może być wydany Francji - orzekł w środę sąd w Linzu. Przybył on do Europy, podając się za uchodźcę z Syrii.
Sąd odrzucił odwołanie 35-letniego Pakistańczyka od decyzji o ekstradycji, która zapadła wcześniej. Razem z nim zostanie wydany Francji 29-letni Algierczyk, który również według austriackich mediów kontaktował się ze sprawcami paryskich zamachów z listopada, w których zginęło 130 osób. Algierczyk nie odwoływał się od wcześniejszej decyzji sądu o ekstradycji.
Francuski dziennik "Le Monde" podał, że obaj przybyli w październiku ub. roku na grecką wyspę Leros z Syrii, w towarzystwie dwóch Irakijczyków, którzy potem w trakcie zamachów wysadzili się w pobliżu Stade de France pod Paryżem.
Pakistańczyk i Algierczyk zostali na Leros zatrzymani, gdyż zachodziło podejrzenie, że nie są syryjskimi uchodźcami, jak podawali: pierwszy słabo mówił po arabsku, a drugi nie potrafił opisać miasta Aleppo w Syrii, które figurowało w paszporcie jako jego miejsce urodzenia - pisze dziennik "Le Parisien".
Zostali jednak zwolnieni tydzień później i udali się do Austrii, gdzie ponownie ich zatrzymano w ośrodku dla uchodźców w Salzburgu.
Do zamachów w Paryżu przyznało się Państwo Islamskie; zostały one w dużej mierze przygotowane i przeprowadzone przez Francuzów arabskiego pochodzenia mieszkających w Brukseli.(PAP)
kot/ kar/
Jednak jego poglądy nie zawsze są zgodne z katolickim nauczaniem.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.