Na kopcu Powstania Warszawskiego zapłonął ogień przyniesiony przez sztafetę pokoleń z Grobu Nieznanego Żołnierza. Na jej czele szedł Jerzy Grzelak ps. „Pilot", najmłodszy uczestnik zrywu.
Ten kopiec został usypany z gruzów miasta. - Były w nich szczątki ludzkie. To jest grób wielu nieznanych mieszkańców Warszawy - mówił Eugeniusz Tyrajski, wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich podczas wieczornych uroczystości na Czerniakowie.
Przyznał, że kopiec przypomina mu o dwóch ważnych wydarzeniach osobistych.
- Mój wuj walczył w zgrupowaniu „Krybar” na Powiślu. Został ciężko ranny i znalazł się w szpitalu przy Wareckiej. Dom zawaliła bomba i zasypała rannych powstańców. To jest też grób mojego wujka. Za każdym razem przychodzę tu z wielkim sentymentem - wyznał.
Przypomniał też zdarzenie, które miało miejsce w pierwszych dniach walk właśnie nieopodal wzniesienia. - Tu, na dole mieszkał chłopak, któremu udzielałem korepetycji. Byliśmy w jednej drużynie. Powstanie rozpoczęliśmy na Wyścigach. Z 15 osób w pierwszych godzinach walk zginęło nas sześciu. „Drzyzga” był wśród nich. Na Czerniakowie znalazłem się po zejściu kompanii. Nagle złapał mnie ktoś za rękę. To była jego matka. Zapytała mnie: „Gdzie jest Jurek?”. Gdybym ją zobaczył wcześniej, to bym uciekł, a tak odpowiedziałem, że nie wiem, że może wyszedł z kompanią do lasu. To spotkanie to niby drobiazg, ale jakie dramatyczne zdarzenie - wspominał.
Agnieszka Kurek-Zajączkowska /Foto Gość Eugeniusz Tyrajski ps. „Sęk" walczył w pułku "Baszta". Gdy wybuchło Powstanie miał 18 lat. Właśnie skończył szkołę podchorążych i zdał maturę Ogień na kopcu rozpalił zastępca prezydenta m.st. Warszawy Jacek Wojciechowicz.
- Po kilku latach terroru i upokorzeń Warszawa powiedziała: „Dość!”. Była słabo uzbrojona, ale miała wiarę we własne możliwości. Była silna miłością do ojczyzny i miłością do swojego miasta. Powstańcy militarnie ulegli, ale moralnie zostali zwycięzcami niezwyciężonego miasta - mówił.
Podkreślił, że powstańcy „byli, są i będą bohaterami". - W tym dniu chciałbym być szczególnie z jednym z nich, z ich dowódcą gen. Ściborem-Rylskim, lat 99, żołnierzem kampanii wrześniowej, uczestnikiem ruchu oporu i powstańcem warszawskim.
Człowiekiem, który dziś schorowany musi stawić czoła, być może w swojej ostatniej bitwie, ohydnym pomówieniom i insynuacjom. Panie generale, ma pan wielki szacunek milionów Polek i Polaków. Składam hołd wielkiemu pańskiemu bohaterstwu i nic, ani nikt tego nie zmieni - urwał, bo wśród przybyłych rozległy się brawa.
W uroczystościach przy pomniku przy ul. Bartyckiej prócz kombatantów, harcerzy i służb mundurowych stolicy, udział wzięli: premier Mateusz Morawiecki, minister Jan Dziedziczak, zastępca szefa CBA Grzegorz Ocieczek, prezes IPN Grzegorz Szarek i prof. Krzysztof Szwagrzyk, Monika Kalinowska z Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, Katarzyna Utracka z Muzeum Powstania Warszawskiego, a także przedstawiciele partii politycznych oraz władz samorządowych i dzielnicowych.
Uroczystości na kopcu zakończyły się złożeniem wieńców pod pomnikiem i pokazem powstańczych kronik.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.