Zaangażowanie księży w świecie ma sens, jeśli duchowny nie pozwala, by ten świat go do końca przeniknął – uważa ks. Krzysztof Gardyna. Niedawno kapłan himalaista z diecezji bielsko-żywieckiej zdobył w chińskim Pamirze swój kolejny siedmiotysięcznik.
12 lat temu ks. Gardyna pokonał ośmiotysięcznik Karakorum, Gaszerbrum II (8035 m n.p.m.). Na szczycie odprawił Mszę św.
Zdaniem duchownego, każda wyprawa jest inna pod względem zaangażowania ich uczestników w życie religijne. „Nigdy nie jadę, jako oficjalny kapelan wyprawy. Ma to sens jedynie w grupie, w której wszyscy są wierzący. Ale dotąd tylko raz uczestniczyłem w wyprawie, gdzie wszyscy byli wierzący, i wszyscy brali udział w niedzielnej Mszy. Najczęściej to są różni ludzie: poszukujący, walczący z Kościołem” – mówi w rozmowie z KAI, zauważając, że już sama obecność księdza na wyprawie ma wpływ na to, że porusza się w rozmowach tematy religijne.
„Większość tych ludzi pewnie nie ma okazji do żadnych rozmów z księdzem. Bo z takich środowisk pochodzą. Takie działanie księży w świecie, ale nie przeniknięcie się tym światem do końca, ma sens. Chodzi o pamiętanie, że najpierw jestem księdzem, a potem alpinistą. Jeśli te relacje się zmieniają, to zaczyna być problem, przede wszystkim dla księdza” – dodaje 50-letni kapłan i podkreśla, że prawie wszystkie osoby spotkane na wyprawach należą do grona jego przyjaciół.
Ks. Gardyna przyznaje, że był jeden moment, kiedy myślał o rezygnacji z dalszego wspinania w górach. „To było po tragicznej wyprawie w Tien-szan w 1993. Pod lawiną zginęło wtedy czterech kolegów. Schodząc, nie mieliśmy praktycznie szans na przeżycie w takich warunkach, a jednak udało się. Wróciłem do domu i chciałem sprzedać cały sprzęt. Dać sobie z tym spokój. Ale kilka dni później kolega zabrał mnie w Tatry. Po tygodniu intensywnego wspinania się wiedziałem, że nadal będę to robić. Bo to fajna zabawa. Wbrew pozorom” – dodaje duchowny.
W sierpniu br. Ks. Gardyna wspólnie z trzema innymi alpinistami, jako pierwsi Polacy, zdobyli szczyt Koskulaka (7028 m n.p.m.) leżącego w grupie Muztaghaty w zachodniej prowincji Chin Xinjiangu.
Wikariusz parafii pw. św. Wojciecha w Bulowicach koło Andrychowa pochodzi z Wrocławia. Był studentem medycyny. Potem wstąpił do Seminarium Duchownego w Krakowie. Ma na swoim koncie ośmiotysięcznik Karakorum, Pik Lenina (7134 m n.p.m.) i kilkanaście sześciotysięczników w Azji i Ameryce Południowej. Jest autorem zdjęć do książki ks. Romana Rogowskiego „Moja ewangelia, moje góry”.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"