O zdjęcie z szyi łańcuszka z dwoma krzyżykami podczas pracy poproszono kobietę zatrudnioną w... katolickiej organizacji charytatywnej w Australii.
Jenny Bill, psychoterapeuta z filii Centacare na terenie Wybrzeża Fraser w stanie Queensland, przyznaje, że żądanie to było wyjątkowo niestosowne, gdyż chodzi o organizację chrześcijańską, która teraz powinna mieć powody do wstydu. O zdarzeniu sprzed kilku miesięcy informuje teraz dziennik „Fraser Coast Chronicle”.
Szef filii Centacare, Peter Selwood, chociaż przyznaje, że żądanie zdjęcia z szyi symboli religijnych było niewłaściwe, to jednak – jak zauważa – organizacja musi zachować „właściwą równowagę” między jej wymiarem kościelnym i państwowym, gdyż instytucja jest także dotowana przez rząd.
Bill odmówiła zdjęcia z szyi krzyżyków, uznając takie żądanie za dyskryminację na tle religijnym. Zagrożono jej, że jeśli tego nie zrobi, ryzykuje utratę pracy. Gdy złożyła oficjalną skargę, zaczęto ją w pracy ignorować i izolować. Poczuła się poniżona i ostatecznie w połowie lipca sama zrezygnowała z pracy w organizacji.
Ostatecznie była zwierzchniczka przesłała terapeutce list z przeprosinami, ale, jak podkreśla Bill, nie było w nim wzmianki o żądaniu zdjęcia z szyi krzyżyków.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.