Republikański kandydat na prezydenta Donald Trump stara się złagodzić swoje radykalne stanowisko w sprawach imigracji i islamu, które przysporzyło mu popularności wśród najbardziej zagorzałych zwolenników, ale nie podoba się umiarkowanym wyborcom, także z jego partii.
Trump zapowiadał budowę muru na granicy z Meksykiem i deportację z USA wszystkich nielegalnych imigrantów, których liczbę szacuje się na 10-12 milionów. Jednak nowa szefowa jego kampanii, Kellyanne Conway, dała do zrozumienia, że obietnicy deportacji nie należy rozumieć dosłownie.
W wywiadzie dla telewizji CNN w niedzielę Conway powiedziała, że "dopiero się zdecyduje", jakie będzie stanowisko kandydata GOP w sprawie deportacji i że będzie on "sprawiedliwy i humanitarny wobec tych, którzy żyją wśród nas w tym kraju".
Poprzedniego dnia Trump spotkał się ze swoim nowo powołanym zespołem latynoskich doradców i według uczestników tego spotkania również sugerował, że jego stanowisko w kwestii deportacji wyrażane dotychczas nie jest ostateczne.
Kandydat republikanów powiedział na jesieni, że meksykańscy nielegalni imigranci to "gwałciciele i handlarze narkotyków", co wzbudziło oburzenie jako obraźliwa generalizacja. Według sondaży, ponad 90 proc. amerykańskich Latynosów popiera demokratyczną rywalkę Trumpa, Hillary Clinton.
W poniedziałek Trump przekonywał, że nie zmienił swego twardego stanowiska w sprawie imigracji. W wywiadzie dla prawicowej telewizji Fox News powiedział, że "musimy być stanowczy" wobec ludzi przybywających do USA nielegalnie, chociaż nie chciał ujawnić, na czym dokładnie ma to polegać.
"Musimy być bardzo stanowczy. Musimy być bardzo twardzi, kiedy ludzie przyjeżdżają tu nielegalnie. Pracujemy z wieloma osobami w hiszpańskojęzycznej społeczności, aby próbować znaleźć jakieś rozwiązanie" - oświadczył.
Zapytany, czy nie zmieni zdania w sprawie imigracji, odpowiedział przecząco.
"Nie, nie zmieniam zdania. Chcemy tylko znaleźć naprawdę sprawiedliwe, ale stanowcze rozwiązanie" - powiedział.
Obietnice budowy muru na południowej granicy USA spotykają się zwykle z najbardziej burzliwą owacją na jego wiecach z wyborcami.
Trump złagodził także nieco swoje wypowiedzi dotyczące imigracji muzułmanów. O ile poprzednio wzywał do "całkowitego i kompletnego zakazu wstępu muzułmanów do USA" - jak to formułował na swojej stronie internetowej - ostatnio unika określania religii potencjalnych przybyszów, mówiąc jedynie o "ekstremalnej kontroli" imigrantów z "tych regionów świata, skąd pochodzą terroryści atakujący Stany Zjednoczone".
W przemówieniu w zeszłym tygodniu kandydat GOP po raz pierwszy również wyraził publicznie żal za swoje wypowiedzi, którymi - jak oświadczył - mógł "sprawić ból niektórym osobom".
Trump m.in. kwestionował bohaterstwo senatora Johna McCaina, który pięć lat spędził w niewoli w czasie wojny wietnamskiej, gdzie był torturowany. Przedrzeźniał także ruchy i mimikę dziennikarza chorego na chorobę neurologiczną.
Szokujące wypowiedzi kandydata tolerowali jego zagorzali zwolennicy w prawyborach, ale zraziły one do niego szerokie rzesze wyborców, także republikańskich. Ustępując wyraźnie w sondażach Hillary Clinton, Trump stara się teraz zjednać sobie umiarkowany elektorat z politycznego centrum w USA.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.