W Nigerii znów leje się krew. Ostatnio w ciągu zaledwie trzech dni doszło tam do czterech tragicznych incydentów. Do części z nich przyznały się ekstremistyczne ugrupowania islamskie.
W niedzielę 18 września w północno-wschodniej części kraju zabitych zostało ośmiu chrześcijan. Uzbrojeni sprawcy zbliżyli się do grupki wiernych zgromadzonych po niedzielnej liturgii i otworzyli ogień. Później podpalili oni budynki w wiosce i pobliskie pola uprawne. Inne incydenty to zasadzki na konwoje wojskowe koalicji walczącej z islamistami oraz brutalne morderstwo wodza wioski Talari i jego syna. Liczba ofiar śmiertelnych tych akcji może sięgać prawie 60 osób.
Rewolta islamistów w Nigerii trwa już siedem lat. Giną w niej zarówno chrześcijanie, jak też muzułmanie nie zgadzający się z ideologią ugrupowania Boko Haram, od zeszłego roku powiązanego z tzw. Państwem Islamskim na Bliskim Wschodzie.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.