Premier Włoch Silvio Berlusconi oświadczył w piątek, że niedawne orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, według którego wieszanie krzyży w klasach to naruszenie "prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami" oraz "wolności religijnej uczniów" do niczego "nie zmusza".
Dodał, że krzyże pozostaną w klasach.
Na konferencji prasowej w Rzymie szef rządu powiedział: "To nie jest wyrok mający charakter przymusu. Nie ma możliwości żadnego przymusu, zabraniającego nam trzymać krzyże w klasach".
Orzeczenie trybunału wywołało falę protestów we Włoszech ze strony większości polityków, ostrą reakcję Watykanu i konferencji episkopatu.
Włoski rząd natychmiast złożył odwołanie od wyroku, w którym trybunał przyznał rację pochodzącej z Finlandii obywatelce Włoch, zabiegającej przez 7 lat o zdjęcie krzyży z klas w szkole jej dzieci koło Padwy.
Zaapelował też, aby pozostali wierni tradycji polskiego oręża.
"Śmiało można powiedzieć, że pielgrzymujemy. My przedstawiciele władz państwowych (...)".
W kraju w siłę rosną inne, zwaśnione z nimi grupy ekstremistów.
"Nieumyślne narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu"
Tylko czerwcu i lipcu strażacy z tego powodu interweniowali ponad 800 razy.