Dwadzieścia sześć duetów - ojcowie i ich córki - przyjechało do restauracji "Wirtuozeria" na bielskich Błoniach, by wziąć udział w warsztatach przygotowanych przez Inicjatywę Tato.Net.
- Nie mają łatwego czasu ci ojcowie. Bo bycie ojcem nastolatki, to jest ostra dyscyplina - jak sparingpartner w boksie. Musi zainkasować ileś ciosów - i jest świadomy tego, że jego zadaniem jest nie uszkodzić głównego zawodnika. W tym przypadku - córki, która wchodzi w świat dorosłych - mówi Dariusz Cupiał z lubelskiej Inicjatywy Tato.Net, który wraz z Katarzyną Wac poprowadził warsztaty „Tato&Córka - nowe spojrzenie” w Bielsku-Białej. - Wspieranie nastoletniej córki, niesie za sobą inkasowanie różnych ciosów. Ale oni się nie obrażają - to też jest dojrzałość ojcostwa. Ja ich podziwiam. Współpraca z nimi w takim czasie, jak dzisiaj, daje wielką satysfakcję.
25 duetów ojców i córek - to limit, jaki pozwala na efektywne i komfortowe przeprowadzenie warsztatów. Za każdym razem, kiedy na internetowej stronie Tato.Net pojawi się informacja o kolejnych zajęciach, lista zapełnia się bardzo szybko. Do Bielska-Białej ojcowie i córki przyjechali z wielu województw całej Polski.
Urszula Rogólska /Foto Gość
Bielszczanie: Maja Guzowska z tatą Darkiem
Ojcowie i córki od 13. roku życia do wieku studenckiego, spędzają ze sobą cały dzień na poważnym dialogu w cztery oczy, konferencjach, zajęciach i zabawach integracyjnych, a także uroczystych posiłkach. Nie brakuje dużej dawki dobrego humoru, okazji do śmiechu, ale i łez wzruszenia. Organizatorzy przewidzieli także czas na osobne spotkania dla ojców i córek.
Nie powiedziała "nie"
- Udało się nam załapać jako jedynej parze ponad ten limit 25 par - uśmiecha się Tomasz Kozik, tato licealistki Oli z Bielska-Białej. - Dużo słyszałem o warsztatach. Kiedy dowiedziałem się, że będą w Bielsku, zapytałem córkę czy znajdzie czas dla mnie, żeby tu być i czy zechce przyjąć moje zaproszenie… Nie powiedziała "nie", co mnie bardzo ucieszyło.
- Na co dzień trudno o taki czas sam na sam z tatą - mówi Ola. - W czasie warsztatów spędzamy go właśnie w taki sposób. Lepiej się poznajemy, dowiadujemy się czego jeszcze o sobie nie wiemy,
- Spodziewaliśmy się, że będzie fajnie i jesteśmy pewni, że to błogosławieństwo Ducha Świętego, że tu możemy być - mówi tato. - Okazało się, że jednak wiele o córce nie wiem. Mile zaskoczyło mnie jednak to, że Ola odbiera mnie lepiej niż sam myślałem o sobie.
Wśród uczestników warsztatów byli także szef "Wirtuozerii", Dariusz Pyka i jego 21-letnia córka Klaudia.
Urszula Rogólska /Foto Gość
Czas rozmów i integracji ojcowie i ich córki przeżywali w restauracji "Wirtuozeria"
- Tyle się już o tych warsztatach nasłuchałem od znajomych, że już postanowiłem: w tym roku jedziemy! A kiedy okazało się, że organizatorzy szukają miejsca w Bielsku - zaprosiłem ich do nas - mówi Dariusz Pyka. - To piękna inicjatywa. Jestem pod wielkim wrażeniem tego, co tutaj się dzieje. Oboje z córką reagujemy bardzo emocjonalnie, łezki się nam kręcą w oczach co chwilę. Sam nie wiem kiedy minęło te 21 lat. Klaudia jest już studentką, rozpoczęła kolejny etap życia, mieszka poza domem rodzinnym, w Katowicach. Teraz jeszcze bardziej odkrywamy jak ważna jest każda chwila, którą trzeba spędzić tak, by być szczęśliwymi…
Przygoda taty z córką
Z Olkusza, razem z tatą Marianem, przyjechała Sara Kaliś.
- Warsztaty były moją inicjatywą. Sara nie bardzo chciała jechać. Ale po rozmowie z żoną, dała się przekonać - mówi Marian Kaliś. - Mam czworo dzieci, Sara jest jedyną córką. Każdemu staram się poświęcić jak najwięcej czasu, ale podarowanie go każdemu - razem - w takim samym stopniu jest niemożliwe. Mam więc taki zwyczaj, że co jakiś czas zabieram jedno z dzieci na wycieczkę sam na sam - na rowery do Krakowa, do kawiarni na czekoladę, do restauracji. Z synami byłem w czasie wakacji na kajakach z Tato.Net. Dziś jest czas, w którym tak na 100 procent jestem tylko i wyłącznie dla Sary.
- Nie jest tak, że nie mamy dla siebie czasu. Bo w domu tata ma go dla mnie naprawdę dużo. Kiedy schodzę na śniadania czy w weekendy, spędzamy ze sobą świetny czas. Uwielbiam sprzątać z tatą po śniadaniu - dodaje Ola. - Teraz kiedy jest zimno, często spotykamy się przy kominku. Jest czas na poważne rozmowy, ale też dużo się śmiejemy i razem wygłupiamy.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.