Trudno dostrzec bogactwo i piękno Kościoła stojąc całe życie w drzwiach. Trzeba wejść do środka.
Mają kierowcy swoje przyzwyczajenia. Jednym z nich jest marudzenie na innych użytkowników dróg. Jedzie taki przed nami, zwalnia, samochód to zahacza o pobocze, to zjeżdża na drugi pas, a siedzący za kierownicą rozgląda się na prawo i lewo. Jak jedziesz baranie…
Wyrażający niekiedy w mało kulturalny sposób niezadowolenie z czasem zaczyna robić to samo. Czapla na rozlewiskach Błot Rakutowskich, para bielików kołujących nad polami, samotny koziołek gdzieś w oddali, bocian zasiedlający gniazdo, gniazdo remiza na wierzbie… Wiem coś o tym. Mieszkając ponad dziesięć lat w środku parku krajobrazowego, jeżdżąc po drogach w większości przebiegających przez tereny objęte programem Natura 2000, z czasem sam stałem się baranem. Przy czym uświadomiłem sobie, że bycie nim niekoniecznie musi oznaczać brak umiejętności. Że najczęściej jest to pewna specyficzna forma wrażliwości, nieznana ludziom z naturą nieobcującym.
Ta wrażliwość przydaje się obserwującym życie Kościoła.
Może inaczej. Nie mający bliskiego kontaktu z naturą czapli w zaroślach nie wypatrzy. Podobnie jest z kimś żyjącym w Kościele, a jakby obok. Trudno jest dostrzec jego bogactwo i piękno stojąc całe życie w drzwiach. Trzeba wejść do środka. Trzeba tej specyficznej wrażliwości kogoś mieszkającego w środku, tej prostoty dziecka, pytającego na San Siro Franciszka kto nauczył go wiary głębokiej i radosnej.
Szukajmy zatem czapli.
Końcówka ubiegłego i początek tego tygodnia obfitują w wydarzenia. Nawet dziś, gdy piszę te słowa. Za niespełna dwie godziny poznamy treść Orędzia na IX Światowe Spotkanie Rodzin w Dublinie. Jest tego sporo. Czasem nawet wytrawny obserwator nie ogarnia wszystkich docierających informacji. Pozostaje zatrzymać się przy czapli. Chociaż to stwór płochliwy, chowający się przed człowiekiem.
Wybór padł na Festival Internationale della Creativa. Schował się przed nami jak owa czapla w zaroślach i mało kto tę ważna inicjatywę zauważył. Ważną nie tylko ze względu na organizatora (Uniwersytet Laterański), prelegentów i program. Przede wszystkim ze względu na pytanie, jakie towarzyszyło kilkudniowej refleksji. Jaki Kościół za dwadzieścia lat?
Omówienie całości przekracza ramy jednego komentarza. Natomiast warto – myślę – zauważyć powracające w wystąpieniach i dyskusjach wątki: wspólnota i synodalność; hierarchiczność Kościoła a charyzmat; reforma Franciszka. Można je streścić w trzech punktach:
Czytając relacje z Wiecznego Miasta wybiegłem w przyszłość i pomyślałem o XV Międzynarodowej Konferencji Liturgicznej, przygotowywanej przez ekumeniczną Wspólnotę Bose (1 – 3 czerwca 2017). Co prawda jej uczestnicy zajmować się będą związkami liturgii z architekturą, niemniej sam temat jest ważny i nośny. Abitare – Celebrare – Transformare. Zamieszkiwać – Celebrować – Reformować. Trzeba zamieszkać razem, by nauczyć się słuchać (synodalność w rozumieniu uczestników Festiwalu). Specyficzną formą wspólnego zamieszkiwania jest celebracja liturgiczna. W niej objawia się Zmartwychwstały Pan i bogactwo darów, jakimi ubogaca swój Kościół, posyłając mu Ducha Świętego (hierarchia i charyzmat). Z tego doświadczenia wyrasta owoc – autentyczne życie chrześcijańskie. Czyli to, o co chodzi w prawdziwej reformie Kościoła.
Powie ktoś teoria. Prawdziwe życie toczy się obok. Owszem, gdy nie zatrzymamy się, gdy nie wejdziemy do środka, zawsze będziemy obok. Ale czy to jest prawdziwe życie? Mającym wątpliwości i pędzącym, stojącym w drzwiach i gdzieś na zewnątrz (nie tylko Kościoła) dedykuję kolejną wielkopostną myśl, zapodaną przez założyciela Wspólnoty Bose. Enzo Bianchi napisał przez kilkoma dniami na Twitterze:
"Jeśli będziemy uważni i damy się zadziwić
— W.Lewandowski ن (@LewandowskiW) 28 marca 2017
wówczas przez cały dzień każde słowo
każda twarz, każda nuta muzyki, powiedzą nam:
warto żyć." https://t.co/KH0WxThg9V
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.