Warszawscy kierowcy miejskich autobusów wypraszają z pojazdów pasażerów, którzy rozmawiają przez telefon komórkowy. Stołeczny ratusz chce w ten sposób promować savoir-vivre. W innych miastach pękają ze śmiechu - wytyka "Życie Warszawy".
Poniedziałek, godz. 18. Autobus linii 190 jedzie w stronę pętli Osiedle Górczewska. Jeden z pasażerów rozmawia przez komórkę obok kabiny kierowcy. Przy Wola Parku szofer zatrzymuje pojazd. "Albo zaraz skończy pan tę rozmowę telefoniczną, albo proszę natychmiast opuścić autobus" - krzyczy do zaskoczonego mężczyzny. "Poczułem się jak przestępca" - opowiada pasażer gazecie.
"Rzeczywiście, przy kabinie znajdowała się naklejka z przekreślonym telefonem, której nigdy wcześniej nie widziałem. Dlaczego jednak nie mogę rozmawiać przez komórkę w autobusie?" - dziwi się. Zarząd Transportu Miejskiego wskazuje na regulamin przewozów. "Niewiele osób przestrzega zakazu" - przyznaje rzecznik ZTM Igor Krajnow. "Chcemy jednak promować savoir-vivre. Nie może być tak, że pasażer wrzeszczy do słuchawki, jakby w czasach PRL zamawiał rozmowę międzymiastową do Suwałk. To przeszkadza kierowcy i innym pasażerom" - dodaje.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.