Wynik niedzielnego referendum w Szwajcarii zakazujący wznoszenia w tym kraju minaretów prowokuje też debatę w sąsiedniej Francji, gdzie mieszka najliczniejsza społeczność muzułmanów w Europie. "Odżywa francuska debata o islamie", "Czy spór o minarety rozgorzeje we Francji?" - to niektóre tytuły komentarzy we wtorkowej francuskiej prasie.
Większość francuskich wpływowych polityków - zarówno z rządzącej prawicy, jak i lewicy - skrytykowało wynik szwajcarskiego głosowania. Szef dyplomacji Bernard Kouchner wyraził nawet w poniedziałek swoje "oburzenie" tym faktem, widząc w przyjętym zakazie "przejaw nietolerancji" wobec wyznawców islamu.
Wyraźnie krytycznie, choć mniej dosadnie niż Kouchner, ocenił wynik referendum przewodniczący klubu rządzącej Unii na Rzecz Ruchu Ludowego (UMP), Jean-Francois Cope. Minister ds. imigracji Eric Besson podkreślił natomiast, że spór o minarety jest "fałszywą debatą", gdyż - jego zdaniem - Francji nie grozi wcale ich ekspansja. Dodał natomiast, że rzeczywistym problemem związanym z religią jest np. noszenie islamskich burek przez kobiety.
Rzecznik głównej siły opozycyjnej Partii Socjalistycznej Benoit Hamon uznał decyzję Szwajcarów za "niepokojącą". Przewiduje on, że gdyby Francuzom zadano takie samo pytanie, odrzuciliby oni tę propozycję, gdyż "my (Francuzi) mamy tradycję integracji ludności muzułmańskiej o wiele większą (niż Szwajcarzy)".
Jedyną znaczącą siłą polityczną, którą ucieszył rezultat szwajcarskiego referendum, jest skrajnie prawicowy Front Narodowy. Wiceszefowa tej partii Marine Le Pen zażądała nawet, by we Francji zarządzono "narodowe referendum na temat imigracji i postaw przeciwnych integracji (mniejszości etnicznych lub religijnych)". Jej zdaniem "problem jest głębszy niż jedynie kwestia minaretu" i dotyczy tego, czy Francuzi "mają nadal akceptować ostentacyjne symbole jakiejś religii".
Media podają, że we Francji jest obecnie około 10 minaretów. Najwyższy z nich, mierzący 33 metry, znajduje się przy paryskim Wielkim Meczecie. Jak jednak dodaje dziennik "Liberation" na swojej stronie internetowej, wieża ta nie jest obecnie używana do celów religijnych. Paryski muezzin nie wzywa już wiernych na modlitwę ze szczytu minaretu, gdyż - jak tłumaczy gazeta - "nie chce przeszkadzać okolicznym mieszkańcom".
Przy okazji tej polemiki francuskie media zauważają, że aż do szwajcarskiego referendum wieże meczetów nie budziły we Francji publicznych kontrowersji.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.