Gigantyczna góra lodowa, z powodu której władze Australii ogłosiły alarm nawigacyjny, zaczęła rozpadać się na kawałki w miarę zbliżania się do tego kraju - poinformowali w poniedziałek naukowcy.
W ciągu ostatnich trzech dni wielki blok lodowy, który miał początkowo 19 km długości i 8 km szerokości, stracił około 30 proc. swej powierzchni - oświadczył australijski glacjolog Neal Young.
Rozpad góry spowodował, że setki jej fragmentów, z których część ma kilka kilometrów długości, pływa na przestrzeni tysięcy kilometrów na północ od Antarktydy.
Young dodał, że góra całkowicie stopnieje, zanim dotrze do wybrzeży Australii.
Góra - nazwana B17B - która oderwała się od Antarktydy kilkanaście lat temu, jest obserwowana satelitarnie.
Według Younga tak wielkiej góry nie widziano w tym regionie od XIX wieku. Ostrzegł, że może to być coraz częstsze zjawisko w miarę ocieplania się klimatu, a wraz z nim wzrostu temperatury wody morskiej.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.