Reklama

W morzu piasku

No i zaczęło się: z gitarą pod brodą, z aparatami i kamerą w rękach pokonujemy na pełnej prędkości kilkudziesięciometrowe wydmy, piszcząc przy tym z radości.

Reklama

W morzu piasku   Dzień 5, II etap 13.12.2009 - 2003 km

Dystans: 57 km, Start: 12.30 (po dojeździe do szosy), Koniec jazdy: 17.55 Warunki (ocena 4): niebo zachmurzone, lekki, ale dający się we znaki przeciwny wiatr, remont szosy na odcinku 20 km – jazda terenowa. Ok 18.00 st. C.

Dzień w skrócie:

  • Dialog w języku polskim: Mohammed: – Proszę, daj mi trochę pepsi.;  Hamid, podając plastykową butelkę: – Proszę.
  • Bociany! Widzieliśmy trzy piękne bociany! Na pewno przyleciały tu z Polski, na zimę...
  • Noce, jak wiecie, są zimne. Staramy się jednak spać pod gołym niebem, bo to frajda niezwykła. Lajbor postanawia pójść za przykładem Nowaka i przed ułożeniem się do snu zgarnia żar z ogniska i umieszcza go pod piaskiem. Na to plandekę samochodową, na której kładzie się w śpiworze. „Ale fajnie, cieplutko” – posapuje z zadowoleniem. Godzinę później budzi mnie jego krzyk – kawałek żaru wytopił dziurę w plandece, a ta przykleiła się do śpiwora. Na szczęście rano okazało się, że śpiwór na tym nie ucierpiał.

W morzu piasku   Wieje :) Dzień 6, II etap, 14.12.2009 - 2067 km

Dystans: 72 km; Start: 9.10; Koniec jazdy: 21.50 (z 7-godzinną przerwą w Murzuk); Warunki (ocena – 3): od rana pięknie, bezwietrznie, ok. 11.00 zrywa się silny boczny wiatr, wieje piaskiem po oczach, szosa fragmentami w remoncie.

Dzień w skrócie:

Zmiana pogody. Po dwóch godzinach bardzo przyjemnej jazdy nagle zaczyna wiać silny wiatr od zachodu. Niebo, choć bezchmurne, zasnuwa się mgłą – to tumany piachu wzbiły się wysoko w powietrze, zmieniając kolor świata na żółtawo-kremowy. Jedziemy w kierunku południowym, więc boczny wiatr mocno daje się nam we znaki. Dodatkowo sypie piaskiem, który dostaje się do ust, nosa i oczu, które po kwadransie takiej jazdy zaczynają nam wszystkim łzawić. Widoczność spada momentami do 100 m. Droga na tym odcinku jest w remoncie, zatem w tych warunkach jedziemy po szutrowej, kamienistej drodze zastępczej. Silne podmuchy wiatru wytrącają nas raz po raz z równowagi, musimy uważać, aby w takich momentach nie wpaść pod jakiś nadjeżdżający samochód. Robi się też wyraźnie cieplej. W końcu z powrotem wjeżdżamy na szosę, a droga skręca lekko na wschód, zatem pomimo porywistego wiatru jedziemy dość szybko i udaje nam się dotrzeć do Murzuku ze stosunkowo niewielkim opóźnieniem. Długo przemywamy oczy, aby pozbyć się drobin piasku, które skleiły rzęsy.

Czy to ten słynny gibli, o którym pisze Kazimierz Nowak? Otóż nie – Hamid i Fadel wyjaśniają nam, że gibli to wiatr południowy, od słowa gibl – południe. A ten jest zachodni, czyli harbi. Gibli zwykle wieje co najmniej jedną dobę non stop, dzisiejszy harbi pod wieczór powinien się uspokoić. I faktycznie – wraz z nadejściem zmroku wiatr ucichł zupełnie.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
1°C Piątek
rano
2°C Piątek
dzień
2°C Piątek
wieczór
0°C Sobota
noc
wiecej »

Reklama