Reklama

W morzu piasku

No i zaczęło się: z gitarą pod brodą, z aparatami i kamerą w rękach pokonujemy na pełnej prędkości kilkudziesięciometrowe wydmy, piszcząc przy tym z radości.

Reklama

W morzu piasku   AfrykaNowaka.pl Dominik pisze relację z wyprawy Dzień 4, II etap - 1968 km

Przejechany dystans: 35 km. Start: 12.40. Koniec jazdy: 15.00 Warunki (ocena 5–): słabe podmuchy wiatru z tyłu i z boku, świetna szosa, ok.20 st. C, słońce.

Dzień w skrócie:

  • Lajbor ma problem z kolanem – zastępuje go na rowerze Fadel – do odwołania.
  • Rozpaczliwe próby wysyłki relacji – w Ubari Internet okazał się skandalicznie słaby. Spędziliśmy pół wieczoru i całe przedpołudnie na próbach wysłania pakietu zdjęć z kolejnych kafejek internetowych – bezskutecznie! Jeden z szefów takowej tłumaczył nam, że w całym Ubari Internet jest taki wolny, ponieważ władze nie angażują się w rozwój technologii internetowej w tym stosunkowo dużym mieście. Dopiero po południu, już na trasie, udało mi się wysłać zdjęcia z niewielkiej miejscowości za Ubari.
  • Wizyta w Muzeum Archeologicznym w Germie
  • WYCIECZKA!!!

Zacząć trzeba od tego, że poprzedniego wieczoru odwiedził nas Mohammed – nasz kierowca z etapu Gadames–Ghat. Hamid i Mohammed są kuzynami (ich dziadkowie byli braćmi). Ucieszyłem się bardzo z jego wizyty, ponieważ polubiłem chłopa – sporo przeszliśmy wspólnie na pustynnym etapie. Tego wieczoru nastąpiła pełna integracja z resztą sztafetowiczów. Nazajutrz Mohammed zaproponował wycieczkę do słynnych jezior pod Ubari. To przepiękne miejsce znajduje się raptem 20 km na północ od naszej drogi, tyle że przez wydmy. Tego dnia i tak już wiele nie przejedziemy, a perspektywa spędzenia wieczoru w miejscu, z którego pochodzi zdjęcie na okładce przewodnika po Libii Lonely Planet, stanowi argument nie do przebicia. Rowery zostawiamy w pobliskim kempingu Afrika Tours, sakwami szczelnie wypełniamy przepastny bagażnik Mohammedowego Land Cruisera i całą siódemką pakujemy się do środka.

No i zaczęło się: z gitarą pod brodą, z aparatami i kamerą w rękach pokonujemy na pełnej prędkości kilkudziesięciometrowe wydmy, piszcząc przy tym z radości. Mohammed, rozochocony naszymi żywymi reakcjami, coraz śmielej sobie poczyna, aż w końcu podejmuje próbę niemal pionowego wjazdu na gigantyczną wydmę. Na początku idzie gładko, ale im wyżej wjeżdżamy, tym głośniej wyje benzynowy silnik i tym wolniej się poruszamy. Już jesteśmy w ogródku, już niemal witamy się z ostrą granią piaskowej góry, ale niestety koła zakopały się w sypkim piachu. Mohammed wrzuca wsteczny i zjeżdżamy tyłem w dół, rozpędzając się przy tym drapieżnie, aby bez problemu znaleźć się po chwili na grani przeciwległej wydmy. Czujemy się jakby zawieszeni na podwoziu, lekko przerażeni.

W morzu piasku   Najpierw Mohammed, a po chwili wszyscy wysiadamy i obserwujemy uniesione wysoko w górę przednie koła wozu. Wszyscy odkopujemy auto, a Fadel wchodzi przy tym głęboko pod podwozie Mohammed odwraca się z szelmowskim uśmiechem, jakby chciał nam powiedzieć: „Chcieliście zabawy, to ją będziecie mieć!”. Po krótkiej chwili wrzuca jedynkę i... i nic – silnik pracuje, a samochód ani drgnie. Znika uśmiech z twarzy naszego kierowcy, a na jego miejscu pojawia się cień niepokoju. Najpierw Mohammed, a po chwili wszyscy wysiadamy i obserwujemy uniesione wysoko w górę przednie koła wozu. Wszyscy odkopujemy auto, a Fadel wchodzi przy tym głęboko pod podwozie. Kierowca tego nie zauważył i próbuje ruszyć, na co Fadel krzyczy przerażony. Jak sam twierdzi – omal nie zginął zmiażdżony przez próbujący się uwolnić samochód...

Ostatecznie jednak bez ofiar udaje się nam akcja ratownicza i jedziemy już prosto do celu. Po jakiejś półgodzinie szybkiej jazdy łagodnymi stokami nagle ukazuje się przed naszymi oczami niezwykły widok: w morzu piasku, w dolinie pomiędzy 300-metrowymi wydmami, zieleni się wielki gaj palmowy, a pośrodku połyskuje spokojna tafla podłużnego jeziorka. Na ten widok wszyscy zamieramy w osłupieniu, nie mogąc się nadziwić pięknu, jakiego jesteśmy świadkami. Wyskakujemy z auta i z szeroko otwartymi oczami, zachłannie pochłaniamy pocztówkowy pejzaż. Lajbor twierdzi, że całe życie marzył, żeby zobaczyć na własne oczy coś takiego. Jest tuż przed zachodem słońca, migawki naszych aparatów fotograficznych rozgrzewają się do czerwoności, oko kamery Kaspra wielokrotnie obraca się wokół własnej osi. Zresztą, popatrzcie sami...

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
1°C Piątek
noc
1°C Piątek
rano
2°C Piątek
dzień
2°C Piątek
wieczór
wiecej »

Reklama