Tysiące antyglobalistów protestowało w niedzielę w Hamburgu przeciwko spotkaniu na szczycie G20, 7-8 lipca. Szef niemieckiego MSW Thomas de Maiziere zapowiedział twarde działania wobec osób prowokujących zamieszki i stosujących przemoc.
Była to pierwsza z serii planowanych demonstracji pod hasłem "Fala protestów" przeciwko polityce handlowej i klimatycznej najbardziej uprzemysłowionych krajów świata.
Po wiecu przed ratuszem w centrum Hamburga uczestnicy demonstracji przeszli przez miasto. Część uczestników wykorzystała do protestu łodzie i tratwy, które płynęły po znajdującym się w Hamburgu jeziorze Binnenalster. W hamburskim porcie demonstrowali działacze organizacji Greenpeace. Według policji nie doszło do incydentów.
Uczestnicy nieśli transparenty z napisami "Planet Earth first" ("Planeta Ziemia przede wszystkim"), "Stop dla węgla", "Walka z biedą" i "Idźcie do diabła". Policja szacuje liczbę demonstrantów na 8 tys., według organizatorów było ich dwa razy więcej. Wcześniej zapowiadano udział kilkudziesięciu tysięcy osób.
Niedzielną demonstrację zorganizowały organizacje ochrony środowiska i praw człowieka, stowarzyszenia rolników, związki zawodowe i organizacje kościelne.
Do końca przyszłego tygodnia w ramach "Fali protestów" ma odbyć się 30 demonstracji. Dwudniowy szczyt G20, w którym wezmą udział m.in. prezydenci USA i Rosji Donald Trump i Władimir Putin, rozpoczyna się w najbliższy piątek.
Szef MSW Niemiec Thomas de Maiziere zapowiedział zero tolerancji dla osób prowokujących zamieszki i stosujących przemoc. Jego zdaniem w Hamburgu podczas szczytu będzie przebywać ok. 8 tys. niemieckich i zagranicznych ekstremistów. "Przemoc, niezależnie od tego, kto po nią sięgnie, będzie likwidowana w zarodku" - powiedział minister w wywiadzie dla niedzielnego wydania gazety "Bild".
Federalny Urząd Kryminalny BKA obawia się aktów sabotażu i podpaleń obiektów infrastruktury przez lewicowych ekstremistów. Burmistrz Hamburga Olaf Scholz zapewnił, że władze miasta są w stanie zagwarantować uczestnikom pełne bezpieczeństwo.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.