Kolejne sygnały o odwilży w relacjach państwo–Kościół dochodzą z Wietnamu. Władze trzech prowincji na północnym zachodzie kraju zezwoliły po raz pierwszy na katolickie Msze w czasie Bożego Narodzenia.
Do tej pory było to niemożliwe. Nawet wjazd księży na tereny prowincji Dien Bien, Son La i Lai Chau był dokładnie monitorowany. Kościół katolicki nie ma w nich ani jednej świątyni i żaden duchowny nie może tam mieszkać. W świątecznych nabożeństwach, zorganizowanych przez domowe kościoły, uczestniczyło po kilkaset osób. Dla wielu z nich było to wielkie przeżycie, które rozbudziło nadzieje na regularne duszpasterstwo.
Podobne pragnienia ma bp Antoine Vu Huy Chuong z diecezji Hung Hoa, który u komunistycznych władz od lat ubiega się o pozwolenia na budowę kościołów i posłanie tam duszpasterzy.
Z kolei na południu Wietnamu władze zezwoliły diecezjalnej Caritas na otwarcie placówki dla ofiar wirusa HIV. Diecezja Long Xuyen przygotowała ją w rekordowym tempie, gdyż zaledwie od roku działalność Caritas jest tam legalna. Szpital dla chorych na AIDS ma zapewniać medyczna i duchową opiekę, a nad stanem zdrowia pacjentów czuwać będzie ponad 30-osobowy personel. Według kościelnych szacunków na terenie diecezji może być nawet 8 tys. chorych poniżej 20. roku życia, którzy wymagają leczenia.
Działalność Caritas w była w Wietnamie zakazana przez ponad 30 lat. Od roku charytatywna organizacja jest już w połowie tamtejszych diecezji. Oprócz typowych dzieł miłosierdzia realizuje projekty skierowane do młodzieży. Prowadzi ośrodki doskonalenia zawodowego i centra zatrudnienia. Wiele jej programów zapobiega plagom narkomanii i prostytucji. Ostatnio pracownicy Caritas organizują szkolenia przeciwdziałające negatywnym skutkom powodzi, które co roku nawiedzają kraj.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.