„Zamierzamy zamienić to wzgórze na Wzgórze Krzyży, podobnie jak to się stało w litewskim mieście Šiauliai” – powiedziała studentka z Hanoi, po tym jak jej grupa przyniosła dziesiątki krzyży na szczyt wzgórza pomimo licznych wysiłków policji, by uniemożliwić wstęp na miejsce.
Wydaje się, że władze wietnamskie są obecnie niezdolne do powstrzymania wielkiej fali protestów nie tylko ze strony miejscowych katolików, ale również ze strony o wiele szerszych środowisk, które zdecydowanie potępiają świętokradczą akcję lokalnych władz i brutalną napaść policji na parafian, którzy usiłowali zapobiec przestępstwu w dniu 6 stycznia br., w Dong Chiem.
Od chwili jak wiadomość o wysadzeniu krzyża w Dong Chiem i policyjnej napaści na parafian została opublikowana na katolickich stronach internetowych, parafianie ze wszystkich stron północnych prowincji wietnamskich podejmują nieustanne próby dotarcia do ubogiej rolniczej miejscowości Dong Chiem i składają wyrazy solidarności z katolikami, którzy wciąż przeżywają szok spowodowany brutalnym działaniem policji. Obecnie na miejscu wysadzonego krzyża można zobaczyć setki nowych krzyży, ustawionych na znak sprzeciwu wobec władz, a każdego dnia tysiące ludzi gromadzi się tam, aby się modlić i wstawiać przyniesione przez siebie krzyże i krzyżyki.
Miejscowe władze usiłują stosować stare metody, posługując się wynajętymi za pieniądze bojówkarzami i młodocianymi przestępcami. Napadają na katolików, aby ich sterroryzować i ograniczyć liczbę pielgrzymów. Jednym z nich był JB Nguyen Huu Vinh, niezależny katolicki dziennikarz, który został pobity do nieprzytomności w dniu 11 stycznia, kiedy fotografował blokadę drogi prowadzącej do Dong Chiem.
Na wieść o napaści na pana Nguyen Van Huu i na ks. Nguyen Van Lien, wikariusza parafii oraz o aresztowaniu dwóch innych katolików tłum liczący ponad 2 tysiące katolików z Nghia Ai – pobliskiej parafii – pospieszył na ratunek do Dong Chiem. Wspólnie z kilkunastu setkami miejscowych katolików zorganizowali oni masowy protest przed biurem Komitetu Ludowego i domagali się, aby władze ukarały swoją policję za nielegalną napaść i aresztowania niewinnych cywilów oraz dziennikarza. Domagano się zwrotu skonfiskowanego sprzętu fotograficznego oraz odszkodowania za doznane obrażenia.
Widząc gniew ludu miejscowe „ludowe” władze wezwały dodatkowe szwadrony policji i praktycznie odcięły miejscowość Dong Chiem wysypując ogromne hałdy śmieci na drogach, rozmieszczając blokady i posterunki na moście Ai Nang oraz w innych dojściach do wioski.
Niektórzy katolicy z Hanoi jednak wciąż znajdują sposoby dotarcia do Dong Chiem droga wodną. Niektórzy nawet odważają się przepłynąć wpław rzekę Vai.
W środę, 13 stycznia, ks. J. Pham Minh Trieu, prowadzący liczącą 1000 osób grupę katolików z Ham Long, w metropolii Hanoi, poinformował, że jego grupa musiała odstąpić od swego planu pielgrzymki wsparcia do Dong Chiem. „Policjanci odebrała wszystkie prawa jazdy kierowcom naszych autobusów” – powiedział kapłan.
Jednak setki parafian z Ham Long nie zrezygnowało. Wyruszyli w drogę na swoich motocyklach. Wśród nich byli studenci z Hanoi. Udało się im dotrzeć na sam szczyt Nui Tho, czyli „Góry Modlitwy”, gdzie odprawili Drogę Krzyżową i postawili swoje krzyże.
Biskup Michael Hoang Duc Oanh z diecezji Kontum, chociaż nie mógł osobiście dotrzeć do Dong Chiem, wysłał list z wyrazami poparcia do Arcybiskupa Hanoi. W liście napisał: „Wasze radości i smutki są również moimi”. Ujawnił, że miejscem jego pochodzenia jest parafia sąsiadująca z Dong Chiem, i stąd tragiczne wydarzenia z 6 stycznia wywarły na nim tak głębokie wrażenie.
„Krzyż w Dong Chiem stał się pełnym mocy świadectwem Dobrej Nowiny i Miłości, które wymownie głosi całemu światu, że Jezus, nasz Pan, umarł na krzyżu, aby odkupić każdego, łącznie z tymi, którzy go znieważyli” – napisał hierarcha.