Reklama

Nie mamy monopolu na Ewangelię

- Jesteśmy wszyscy powołani przez tego samego Boga. Nie mamy monopolu ani na Boga, ani na Ewangelię – mówi w rozmowie z KAI bp Tadeusz Pikus. Przewodniczący Rady ds. Ekumenizmu KEP podkreśla, że każda wspólnota może błądzić, natomiast dla Boga jest jednakowo cenna i droga.

Reklama

- Jesteśmy wszyscy powołani przez tego samego Boga. Nie mamy monopolu ani na Boga, ani na Ewangelię – mówi w rozmowie z KAI bp Tadeusz Pikus. Przewodniczący Rady ds. Ekumenizmu KEP podkreśla, że każda wspólnota może błądzić, natomiast dla Boga jest jednakowo cenna i droga.

Hierarcha tłumaczy, jakimi doświadczeniami ekumenicznymi Polska może podzielić się ze światem. Wyjaśnia trudności związane z powstawaniem ekumenicznej instrukcji nt. małżeństw mieszanych. Polemizuje też z tezą, jakoby Kościół greckokatolicki stanowił przeszkodę w dialogu ekumenicznym.

Tegoroczny Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan przypada w stulecie ruchu ekumenicznego, zapoczątkowanego na Światowej Konferencji Misyjnej w Edynburgu w 1910 r. Czy to nie smutne, że po stu latach ruch ekumeniczny wciąż jest potrzebny?

– Postawa i zaangażowanie ekumeniczne są potrzebne od początku do końca istnienia chrześcijaństwa tu, na ziemi. Setna rocznica dotyczy jedynie początku świadomego, systematycznego, programowego działania na rzecz jedności chrześcijan. Chrześcijaństwo doznało w swych dziejach wielkiego kryzysu podziału. Do tego stopnia, że nie tylko sami chrześcijanie, ale i świat zauważył i zareagował na podział, który skutkował nietolerancją, konkurencyjnością, a nawet wrogością. Gdy chrześcijanie głosili Ewangelię poganom, czyli tym, którzy nie znali Dobrej Nowiny, to słyszeli z ich strony zarzuty: przynosicie Chrystusa, a wraz z Nim swoje podziały. W Edynburgu dokonała się próba innego spojrzenia na relacje międzywyznaniowe. Wyraźnie uświadomiono sobie i wyartykułowano, że wszelkie rozdziały w Kościele (chcę wyraźnie zaznaczyć – nie różnice) są niezgodne z wolą Bożą.

U chrześcijan coraz bardziej rozpowszechnia się świadomość tego, że głównym posłannictwem Chrystusa i Jego Kościoła jest pojednanie każdego człowieka z Bogiem i ludzi między sobą. Sposób realizowania tej misji zależy od tego, do kogo jest kierowana; przybiera ona wówczas formę ewangelizacji ludzi jeszcze niewierzących (misja ad gentes), już wierzących (duszpasterstwo, katechizacja), już niewierzących (nowa ewangelizacja, bardzo trudna) i wreszcie innowierców (ekumenizm).

W 2001 r. chrześcijanie Europy zdecydowanie wyrazili tę nową świadomość w zdaniu: „Nie ma żadnej alternatywy dla dialogu” („Karta Ekumeniczna”, 6). Tak więc dziś zbawcze posłannictwo Chrystusa powinno być pełniej realizowane w Kościele w duchu dialogu z jeszcze niewierzącymi, już wierzącymi, już niewierzącymi lub wierzącymi inaczej.

Polska będzie przygotowywała temat i materiały na Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan na 2012 r. Będzie to okazja do podzielenia się z całym światem dorobkiem polskiego ruchu ekumenicznego. Czym możemy się pochwalić?

– Polska po przyjęciu chrztu (966 r.) znalazła się w kręgu tradycji łacińskiej. Wówczas Kościół Zachodu i Wschodu tworzył pełną wspólnotę. Niebawem jednak, bo już w 1054 r., nastąpiła schizma i Polska znalazła się na styku z Kościołami prawosławnymi. Po 1517 r., w wyniku Reformacji, pojawiły się na Zachodzie Wspólnoty protestanckie. Owa różnica wyznań, od początku nastawionych konfrontacyjnie, niewątpliwie utrudniała relacje religijne oraz sąsiedzkie, zarówno etniczne jak i polityczne. Z jednej strony, kosztem uniwersalizmu chrześcijańskiego, utworzyły się etniczno-wyznaniowe podziały, wyrażane utożsamiającymi pojęciami: Rosjanin-prawosławny, Polak-katolik, Niemiec-protestant, z drugiej, ze względu na tego typu uwikłania, religia łatwo stawała się narzędziem w konfliktach i walkach.

Mimo trudnych uwarunkowań wynikających z tak ukształtowanej mapy geopolitycznej i wyznaniowej, już w XVI w. król Zygmunt August zmuszony zabrać głos w spornych sprawach różnych wyznań, oświadczył: „Nie jestem królem waszych sumień”. Wydaje mi się, że ta wypowiedź władcy wyraża ducha tolerancji, która stała się historycznym standardem w Polsce. Gdy zagranicą toczono boje między staroobrzędowcami i prawosławiem na Wschodzie, na Zachodzie prowadzono wojny religijne wywołane Reformacją, w Polsce szukano konsensusu i pojednania, czego wyrazem były m.in. zgoda sandomierska (1570) między luteranami, kalwinami oraz braćmi czeskimi, a także konfederacja warszawska (1573), gwarantująca tolerancję religijną. Udawało się to lepiej lub gorzej, ale unikano rozwiązań militarnych. Wybierano drogę tolerancji, dialogu, porozumienia, szacunku dla człowieka i jego wyznania. Myślę, że tym możemy podzielić się z innymi.

Po II wojnie światowej powstała Polska Rada Ekumeniczna, która prowadzi dialog z Kościołem rzymskokatolickim. Jednym z większych jego osiągnięć jest deklaracja z 2000 r. o wzajemnym uznaniu chrztu św. Potwierdzono także na gruncie polskim katolicko-luterańską deklarację w sprawie nauki o usprawiedliwieniu, do której dołączyli także metodyści. Same spotkania ekumeniczne i modlitwa – na ile to jest możliwe wspólna – mają już stałe miejsce w naszych relacjach i taki stopień zaangażowania, że wzajemnie głosimy sobie słowo Boże i wyjaśniamy je. Nie jesteśmy jeszcze w stanie współuczestniczyć we wszystkich sakramentach, które wspólnie uznajemy. Jest całkiem zrozumiałe, że nie jesteśmy w stanie rozstrzygać tych kwestii na poziomie lokalnym, mogą być one rozwiązywane na poziomie zwierzchników Kościołów.

Podjęto jednak w Polsce próbę zajęcia się sakramentem małżeństwa. Od kilku lat wypracowywana jest ekumeniczna instrukcja nt. małżeństw mieszanych. Wciąż nie może ona ujrzeć światła dziennego. W czym leży problem?

– Nie może ona ujrzeć światła dziennego, bo na razie istnieje tylko projekt tego dokumentu opracowany przez siedem Kościołów zrzeszonych w Polskiej Radzie Ekumenicznej i Kościół rzymskokatolicki. Na tym etapie prac nie zmienia on nic z dotychczasowych praktyk, natomiast stanowi ważny materiał do dyskusji i przyszłych ustaleń.

Nawet gdyby dokument nie zostałby przyjęty w całości, to niewątpliwie tocząca się nad nim dyskusja zwraca uwagę na wartość małżeństwa. W projekcie zawarta jest bowiem wspólna i jednoznaczna definicja małżeństwa, mimo że nie wszystkie Kościoły uznają je za sakrament. Wyrażając się jednym głosem o małżeństwie i rodzinie, jako o wielkich wartościach, Kościoły oddziałują wychowawczo i promocyjnie.

Zasadniczym problemem do rozstrzygnięcia pozostaje kwestia miejsca zawierania małżeństwa mieszanego oraz tego, w jakiej tradycji mają być ochrzczone i wychowane dzieci. Konkretne zapisy instrukcji nie mogą jednak powstać w oderwaniu od ogólnej sytuacji ekumenicznej – od stopnia zaufania między chrześcijanami różnych wyznań, jak również od poczucia odpowiedzialności każdej Wspólnoty kościelnej za wiarę należącego do niej człowieka, za jego zbawienie, za jego więź z Bogiem. W wielu przypadkach brakuje pewności, czy zawarcie małżeństwa mieszanego nie doprowadzi do utraty wiary, do relatywizmu lub zobojętnienia religijnego.

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
0°C Piątek
rano
4°C Piątek
dzień
4°C Piątek
wieczór
1°C Sobota
noc
wiecej »

Reklama