Co najmniej 31 osób zginęło, a kilkadziesiąt zostało rannych w serii trzech eksplozji, które wstrząsnęły w poniedziałek centrum Bagdadu - podała iracka policja. Władze ostrzegły, że bilans ofiar śmiertelnych może wzrosnąć.
Poniedziałkowe eksplozje zakończyły trwający ok. 1,5 miesiąca okres względnego spokoju, bez skoordynowanych zamachów terrorystycznych w irackiej stolicy. Do wybuchów doszło w odstępie kilku minut. AFP pisze, że zamachy zostały przeprowadzone przy użyciu samochodów-pułapek.
Według agencji Reutera, jedna bomba wybuchła przy wejściu do hotelu Sheraton Ishtar, w dzielnicy graniczącej przez rzekę Tygrys z silnie ufortyfikowaną Zieloną Strefą. Miejsce eksplozji zmieniło się w gruzowisko. Na miejsce ruszyły karetki pogotowia i wozy straży pożarnej, a policjanci i żołnierze zablokowali dostęp do hotelu. W relacjach telewizyjnych widać, jak otaczające hotel mury przeciwwybuchowe złożyły się jak domino.
Budynek od kilku lat nie służył jako hotel. Mieściły się w nim głównie biura firm i redakcje mediów.
Dwa kolejne wybuchy nastąpiły w pobliżu hoteli Babylon i al-Hamra, który jest popularny wśród zachodnich dziennikarzy.
Po raz ostatni do serii zamachów doszło w Bagdadzie 8 grudnia 2009 roku. Zginęło w nich ponad 120 osób, a ponad 500 zostało rannych.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.