Sąd Apelacyjny w Łodzi rozpoznał we wtorek odwołania od wyroku w procesie pięciu b. pracowników łódzkiego pogotowia - w tym trojga lekarzy - oskarżonych o przyjmowanie pieniędzy od zakładów pogrzebowych za informacje o zgonach pacjentów.
Wyrok ma zostać ogłoszony jeszcze we wtorek, po godz. 14.
W lipcu 2008 roku łódzki sąd okręgowy skazał oskarżonych na kary od półtora roku do dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Lekarzom wymierzył kary: Jarosławowi F. - dwa lata więzienia, Małgorzacie M. - półtora roku, a Syryjczykowi Akramowi H. - dwa lata pozbawienia wolności. Sanitariusza Sławomira S. skazano na karę dwóch lat więzienia, a b. dyspozytorkę Zofię T. na półtora roku pozbawienia wolności.
Wobec całej piątki orzeczono również grzywny - od 10 do 15 tys. zł. Sąd I instancji uznał, że nie można w tej sprawie mówić o korupcji, a oskarżeni pomogli w oszustwie na szkodę rodzin zmarłych pacjentów i przyjmowali pieniądze od zakładów pogrzebowych za informacje o zgonach.
Od wyroku odwołała się prokuratura i obrońcy. Prokurator, która domagała się dla oskarżonych kar od dwóch do trzech i pół roku bezwzględnego pozbawienia wolności, uważa, że wymierzone kary są zbyt łagodne, a sąd źle zakwalifikował niektóre czyny.
W ocenie prokuratury, oskarżeni przyjmowali korzyści majątkowe w związku z pełnieniem funkcji lekarza zespołu wyjazdowego. Prokurator uważa także, że złamali oni ustawę o ochronie danych osobowych. Nie zgadza się również z warunkowym zawieszeniem kar dla oskarżonych.
"Jest obszerny wywód co do znacznej społecznej szkodliwości czynów, a jednocześnie sąd wywodzi z tego pozytywną prognozę stwierdzając, że nie byli karani, wykazali skruchę i żal. Nie zgadzam się z tym, że sąd odstąpił od zastosowania zakazu wykonywania zawodu lekarza" - argumentowała prokurator Małgorzata Wójcik.
Prokurator chce zaostrzenia kar lub uchylenia wyroku do ponownego rozpoznania. Uniewinnienia swoich klientów, złagodzenia kary lub ponownego procesu chcą obrońcy.
Zarzucają sądowi I instancji błędy w ustaleniach. Uważają m.in., że oskarżeni działali nieświadomie i nie mieli wiedzy, że pieniądze pochodziły z zawyżonych - o wartość wręczanych korzyści - rachunków, a nie z zysków firm pogrzebowych. Zdaniem obrońców, oskarżeni nie wiedzieli, że dopuszczają się przestępstwa. Sami oskarżeni nie stawili się na rozprawę.
Według prokuratury, oskarżeni w latach 1998-2002 w celu osiągnięcia korzyści majątkowej ujawnili przedstawicielom kilku zakładów pogrzebowych informacje o zgonach w sumie 100 pacjentów. Przyjęli za to ponad 145 tys. zł. Mieli też nakłaniać rodziny zmarłych osób do skorzystania z usług tych zakładów pogrzebowych.
Zdaniem prokuratury, pracownicy pogotowia wiedzieli, że w przypadku zorganizowania pogrzebu cena za usługę będzie zawyżona o kwotę, jaką oni otrzymali od firmy pogrzebowej i uczynili sobie z tego procederu stałe źródło dochodu. Każdy z nich przyjął w sumie od zakładów pogrzebowych kwoty od 21,3 tys. zł do 39,6 tys. zł.
To drugi proces w aferze "łowców skór" w łódzkim pogotowiu. W styczniu 2002 r. "Gazeta Wyborcza" i Radio Łódź ujawniły, że w łódzkim pogotowiu handlowano informacjami o zgonach, a być może celowo zabijano pacjentów. Media podały, że istnieją poszlaki, iż niektórym chorym podawano lek zwiotczający mięśnie, co w określonych przypadkach powodowało ich śmierć.
Po kilkuletnim procesie i oddaleniu kasacji przez Sąd Najwyższy ostatecznie na dożywocie i 25 lat więzienia za zabójstwa łącznie pięciu pacjentów skazani zostali dwaj b. sanitariusze pogotowia. Dwaj b. lekarze - za narażenie życia 14 pacjentów, którzy zmarli - zostali skazani na sześć i pięć lat więzienia. Wszyscy zostali także skazani za wyłudzenie pieniędzy na szkodę rodzin zmarłych i przyjęcia od 10 do 30 tys. zł od firm pogrzebowych za informacje o zgonach.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.