Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew nie potwierdził dotychczas swej obecności na ceremonii inauguracji nowego prezydenta Ukrainy, Wiktora Janukowycza - poinformował w środę szef ukraińskiej dyplomacji, Petro Poroszenko.
"W chwili obecnej nie mamy jeszcze potwierdzenia (wizyty Miedwiediewa)" - powiedział w rozmowie z dziennikarzami.
Inauguracja prezydentury Janukowycza odbędzie się w czwartek. Swą obecność zapowiedział m.in. prezydent Polski, Lech Kaczyński oraz szefowa dyplomacji europejskiej, Catherine Ashton. Stany Zjednoczone będzie reprezentował szef Narodowej Rady Bezpieczeństwa, generał James Jones.
Jak pisała w ubiegłym tygodniu ukraińska prasa, Miedwiediew chciałby przyjechać na zaprzysiężenie Janukowycza, lecz obawia się, iż ceremonia może zostać zerwana.
Zaniepokojenie rosyjskiego prezydenta wywołuje Blok premier Julii Tymoszenko, która przegrała drugą turę wyborów na rzecz Janukowycza, lecz nie chce uznać jego zwycięstwa.
Przy okazji inauguracji nowego szefa państwa w Kijowie może dojść także do protestów ukraińskich nacjonalistów. Krytykują oni Janukowycza za to, że zaprosił na inaugurację zwierzchnika rosyjskiej Cerkwi prawosławnej Cyryla.
W czwartek, tuż przed złożeniem przysięgi na wierność narodowi, Janukowycz weźmie udział w mszy świętej w Ławrze Peczerskiej, głównym klasztorze ukraińskiego prawosławia. Odprawi ją patriarcha Cyryl.
Ukraińskie prawosławie podzielone jest na Kościół złączony z Patriarchatem Moskiewskim, oraz Kościół Prawosławny Patriarchatu Kijowskiego.
Środowiska narodowe, które protestują przeciwko udziałowi Cyryla w inauguracji, zarzucają Janukowyczowi, iż chce, by jego rozpoczynającą się prezydenturę pobłogosławił "zwierzchnik zagranicznego", a nie własnego Kościoła.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.