Rozmieszczenie rakiet Patriot w polskim Morągu, 100 km od Kaliningradu, nie stwarza zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego Rosji - oceniają rosyjscy eksperci, których opinie przytacza w poniedziałek "Niezawisimaja Gazieta".
Jeden z analityków nie wyklucza zarazem, że ten krok Waszyngtonu może być elementem - jak to określa - pełzającego procesu budowy europejskiej tarczy antyrakietowej bez udziału Moskwy.
Według Aleksieja Arbatowa, dyrektora Centrum Bezpieczeństwa Międzynarodowego Instytutu Gospodarki Światowej i Stosunków Międzynarodowych Rosyjskiej Akademii Nauk (RAN), baterie Patriot, to systemy obrony przeciwlotniczej.
"Rosja na Polskę napadać nie zamierza. Oprócz tego razem z Białorusią budujemy wspólny system obrony przeciwlotniczej, w którego skład wejdą baterie S-300 i S-400. Nie uważamy, że sąsiednie kraje powinny obawiać się tego obronnego systemu" - oświadczył Arbatow.
Zauważył, że ulokowanie w Polsce za 8-10 lat potężniejszych systemów, które w przyszłości mogłyby przechwytywać rosyjskie międzykontynentalne rakiety balistyczne, to tylko plany.
Również generał Paweł Zołotariow, wicedyrektor Instytutu USA i Kanady RAN, uważa, że Patrioty, podobnie jak inne antyrakiety, które mogą zostać zainstalowane w Europie Wschodniej, nie zagrażają bezpieczeństwu Rosji.
Nie wyklucza on zarazem, że "stajemy się jednak świadkami 'pełzającego procesu' budowy europejskiej tarczy antyrakietowej w ramach granic obronnych NATO na podstawie szablonu USA, bez Rosji". Moskwie - jak zaznacza - proponuje się przyłączenie do systemu na warunkach Waszyngtonu.
Zołotariow ostrzega, że tarcza antyrakietowa NATO, w odróżnieniu od europejskiego systemu obrony przeciwrakietowej z pełnowartościowym udziałem Rosji, pogłębi podziały w Europie.
Wojskowy analityk jest zdania, że Rosja, USA i Europa mają 10 lat na wcielenie w życie deklaracji o współpracy w sferze tzw. obrony przeciwrakietowej teatru działań wojennych. W przeciwnym razie - podkreśla - Moskwa stanie w obliczu znacznie większego ryzyka niż 10 antyrakiet, które poprzedni prezydent USA George W. Bush chciał rozmieścić w Polsce.
Zołotariow wskazuje, że w 2020 roku amerykańskie rakiety Standard (SM-3) prawdopodobnie będą mogły przechwytywać międzykontynentalne rakiety balistyczne, a w perspektywie stać się częścią tarczy antyrakietowej USA.
Prezydent Lech Kaczyński ratyfikował w piątek umowę dotyczącą statusu amerykańskich wojsk w Polsce - tzw. SOFA (Status of Forces Agreement). Umożliwi ona utworzenie okresowej, a później - zgodnie z deklaracjami USA, od 2012 roku - stałej bazy rakiet obrony powietrznej Patriot, a w przyszłości także bazy rakiet SM-3, wchodzących w skład systemu obrony balistycznej.
Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało, że pierwsza bateria Patriot pojawi się w Morągu w połowie kwietnia.
Nowy amerykański program obrony przeciwrakietowej, ogłoszony przez prezydenta Baracka Obamę we wrześniu 2009 roku, będzie się opierał na okrętach wojennych wyposażonych w system AEGIS, którego elementem są rakiety SM-3. Umożliwi to przemieszczanie systemu z jednego regionu do drugiego.
W dalszej fazie - około 2015 roku - USA przewidują umieszczenie lądowej wersji rakiet SM-3 w krajach sojuszniczych w Europie, w tym ewentualnie również w Polsce.
Wcześniejszy plan, który forsował George W. Bush, zakładał budowę w Polsce bazy dla 10 rakiet przechwytujących i radaru wczesnego ostrzegania w Czechach. System miał bronić przed rakietami dalekiego zasięgu nadlatującymi z Iranu.
Nowa tarcza w jej początkowej konfiguracji obliczona będzie na rakiety średniego i krótkiego zasięgu.
Rosja kategorycznie sprzeciwiała się instalacji elementów tarczy antyrakietowej USA w Europie Środkowej, twierdząc, że zagrozi to jej bezpieczeństwu narodowemu. Nowy plan Moskwa uznała za "mniej ryzykowny" dla siebie.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.