Całe życie poświęciła chorym i potrzebującym. Siostra Józefa Słupiańska, szarytka, skończyła 106 lat.
Klasztor odwiedziła dopiero w 1945 r.
- Jak weszłyśmy na podwórko, były tylko zgliszcza. Tylko mury zostały, a tak wszystko zniszczone. Podeszłyśmy z drugą siostrą do okna, stały tam jakieś takie małe puszeczki. Zupełnie jak zabawka. Postawiłam, odeszłam parę kroków, a to wybuchło. Gdybym miała w ręku… Pan Bóg ocalił. W kaplicy cały sufit na ziemi, góra gruzów. Na bocznej nawie rosła brzózka. Tak wyglądał cały klasztor - wspominała po latach.
Siostra gotowa była umrzeć razem z chorymi. Po nakazie ewakuacji towarzyszyła pacjentom, wielu ratując przed rozstrzelaniem, w drodze do Milanówka. Wróciła do szpitala, aby zająć się pozostawionymi tam chorymi w najcięższym stanie.
- Mnie uczono, że co zrobię bliźniemu, to robię Panu Bogu. I tym żyłam cały czas i do dzisiejszego dnia. Odeszłam od łóżka chorego mając 84 lata. Bo ja sobie nie wyobrażałam życia bez chorych. A jak już odeszłam, to miałam jeszcze inną pracę: poszłam do ogrodu i kwiatki im sadziłam, żeby mieli na co popatrzeć, jak wyjdą na spacer. Żebym miała siły, to i dziś jeszcze bym poszła to robić. Ale moje siły niestety kończą się.
W 1950 r. komuniści usunęli siostry ze szpitala. Siostra Józefa do 1956 r. prowadziła Dom Małego Dziecka im. Ks. Gabriela Boduena przy ulicy Nowogrodzkiej. Po tym, jak na krótko wróciła jeszcze do pracy w szpitalu, podjęła pracę przy parafii Św. Jakuba. Przy pl. Narutowicza organizowała opiekę domową chorych. Przez kilka lat pracowała w szpitalu dla ciężko chorych na nowotwory w Wyrozębach koło Siedlec. Przez osiem kolejnych lat była odpowiedzialna za pracę sióstr w warszawskich parafiach, a następnie z księdzem Stanisławem Orlikowskim SAC organizowała wczasorekolekcje dla chorych w Łaźniewie. Kilka lat pracowała jeszcze wśród chorych i ubogich w parafii Św. Krzyża, a następnie wśród chorych sióstr szarytek w Domu Prowincjalnym. Przez prawie 20 lat wspomagała Wspólnotę Zgromadzenia w opiece nad chorymi w naszym Domu w Chylicach – Anielinie. W 2012 roku obchodziła tam stulecie swego życia.
- Panu Bogu dziękuję, że nie zmarnowałam mojego życia. Że moje życie poszło w takim kierunku, w jakim może nawet nie przypuszczałam, że będzie. Panu Bogu jestem wdzięczna za powołanie, za to, że mogłam przy chorych pracować. To dawało mi zawsze radość. Dziś mam sto trzy lata i jestem szczęśliwa, że służyłam Panu Bogu i chorym - mówiła siostra Józefa Słupiańska trzy lata temu Małgorzacie Rafalskiej-Dubek.
Od 2014 roku siostra Józefa Słupiańska przebywa w Domu Prowincjalnym w Warszawie przy ul. Tamka 35. Wciąż chętnie dzieli się swoim doświadczeniem z chorymi i potrzebującymi pomocy.
Czytaj także:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.