Ścisła kontrola w kościołach, cenzura w szkołach i kara więzienia za działalność ewangelizacyjną to realia z jakimi mierzą się chrześcijanie w Iranie.
Dziesięć lat więzienia to kara, jaką może skutkować w Iranie nawrócenie się na chrześcijaństwo. Ponadto państwo trzyma kościoły katolickie pod ścisłą obserwacją w postaci monitoringu, aby odstraszyć muzułmanów od wchodzenia do świątyń. Dowiadujemy się tego z relacji Sohraba Ahmariego, dziennikarza urodzonego w Iranie, który nawrócił się na katolicyzm.
Chrześcijanie w Iranie to w większości katolicy, Ormianie bądź wierni Kościoła asyryjskiego. Ci ludzie mają w pewnym stopniu ograniczone prawa, ale napotykają także wszelkiego rodzaju trudności społeczne – mówi Ahmari. Dodaje, że sposób traktowania znacznie się pogarsza, gdy wspólnota religijna nie jest oficjalnie uznana przez państwo, jak na przykład niektóre wyznania protestanckie.
Zaapelował też, aby pozostali wierni tradycji polskiego oręża.
"Śmiało można powiedzieć, że pielgrzymujemy. My przedstawiciele władz państwowych (...)".
W kraju w siłę rosną inne, zwaśnione z nimi grupy ekstremistów.
"Nieumyślne narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu"
Tylko czerwcu i lipcu strażacy z tego powodu interweniowali ponad 800 razy.