Nie rozumiem zupełnie, dlaczego kandydat na kandydata tłumaczy się wyłącznie przed zwolennikami nie tylko powszechnego stosowania sztucznego zapłodnienia, ale również płacenia za to z podatków wszystkich Polaków. Dlaczego nie tłumaczy się przed przeciwnikami tej metody?
„Marszałek Komorowski tłumaczy się z in vitro” - usłyszałem przelotnie zapowiedź wiadomości w jednej ze stacji radiowych. „Najwyższa pora!” - pomyślałem, ale nie miałem czasu wysłuchać całej informacji. Wkrótce przekonałem się, jak niedobrze jest opierać swoje reakcje na fragmentarycznych, zasłyszanych wiadomościach. Okazało się, że kandydat na kandydata tłumaczy się ze swoich wypowiedzi w kwestii in vitro wygłoszonych podczas niedzielnej debaty, ale nie w takim aspekcie, w jakim się spodziewałem i nie przed tymi, przed którymi moim zdaniem tłumaczyć się powinien.
„Marszałek Sejmu tłumaczył się wczoraj z wypowiedzi w niedzielnej prawyborczej debacie, że państwo powinno finansować zabiegi zapłodnienia in vitro tylko wybranym parom” - dowiedziałem się, zajrzawszy do internetowego wydania jednej z gazet. Zatkało mnie. Jak to? Nie oglądałem niedzielnej debaty, więc wypowiedzi marszałka znam tylko „z drugiej ręki”. Podobno na pytanie o refundację zabiegów in vitro Komorowski odpowiedział, że powinna ona dotyczyć tych rodzin, „gdzie jest szansa, że się urodzą dzieci zdrowe i będą dobrze wychowane, wychowane na dobrych obywateli”. A przede wszystkim podobno dał do zrozumienia, że jest zdecydowanym zwolennikiem stosowania sztucznego zapłodnienia.
Dowiedziałem się jeszcze, że marszałek „zdziwionym dziennikarzom tłumaczył potem, że miał na myśli wiek, bo np. 80-letnim kobietom zabiegi nie powinny być refundowane”. wyłącznie dlatego, że niewielka jest szansa, iż „urodzą się dzieci zdrowe”, które następnie będą przez nie „dobrze wychowane, wychowane na dobrych obywateli”. Poza tym marszałek nie widzi przeszkód?
Nie dziwię się, że marszałka za jego niedzielną wypowiedź ostro zaatakowali politycy SLD. „Nie powinny być stosowane żadne kryteria, poza medycznymi. Niezrozumiałe, dlaczego sytuacja rodzin, które chcą mieć potomstwo, miałaby być kontrolowana przez państwo - mówiła Jolanta Szymanek-Deresz. - To przejaw silnego konserwatyzmu, który pan marszałek usiłował zasłonić, opowiadając się za metodą in vitro”.
Gdyby poważnie potraktować wypowiedź marszałka i kandydata należałoby dojść do wniosku, że traktuje on tak fundamentalną kwestię wyłącznie instrumentalnie. Jeśli tak, to nowego sensu nabiera stwierdzenie Jarosława Gowina, który mówił, że Komorowski nie miał do tej pory czasu, żeby głęboko wniknąć w problematykę in vitro.
Nie rozumiem natomiast zupełnie, dlaczego kandydat na kandydata tłumaczy się wyłącznie przed zwolennikami nie tylko powszechnego stosowania sztucznego zapłodnienia, ale również płacenia za to z podatków wszystkich Polaków. Dlaczego nie tłumaczy się przed przeciwnikami tej metody?
Przejrzałem dość pobieżnie medialne doniesienia z frontu prezydenckich prawyborów. Znalazłem sporo deklaracji obecnego marszałka Sejmu za stosowaniem metody in vitro. Nie znalazłem żadnego poważnego ataku ze strony polityków, którzy są przeciwnikami tej metody. Czy tylko dlatego, że miałem mało czasu i nie szukałem dość intensywnie, czy jednak dlatego, że nikt z liczącym się aktualnie w polityce nazwiskiem nie zdobył się na odwagę, żeby zorganizować konferencję prasową i zapytać wprost marszałka, dlaczego w ogóle jest za in vitro i lekceważy głosy tysięcy ludzi, którzy stanowczo tę metodę odrzucają? Czyżby nie było w naszym kraju polityków, którzy będąc katolikami, kierują się w swych działaniach nauczaniem Kościoła, do którego należą?
Sam marszałek zresztą też jest katolikiem. Niektórzy jego zwolennicy bardzo to podkreślają. Jak więc godzi swoje deklaracje w kwestii in vitro ze swoją wiarą? To wcale nie jest błahe pytanie. I nie jest to pytanie nie na miejscu w stosunku do kogoś, kto pretenduje do pełnienia najważniejszego urzędu w naszym państwie. Dotyczy ono przecież nie tylko „prywatnych” kwestii wyznawanej przez kandydata religii, ale także tak ważkiego zagadnienia, jakim jest stosunek do deklarowanego systemu wartości. Kwestii stosowania ich w praktyce. Sprawy kierowania się nimi przy podejmowaniu fundamentalnych decyzji. Tematu wierności wyznawanym zasadom.
Z tego co zdołałem ustalić, drugi kandydat na kandydata o sprawie in vitro wypowiada się nader oszczędnie. Znalazłem co prawda wypowiedź, że Polski nie stać na finansowanie sztucznego zapłodnienia, ale nie znalazłem zdecydowanego odrzucenia dopuszczalności tej metody. Czy tylko dlatego, że źle szukałem?
Katolicy polscy niedawno mogli się przekonać, że jeśli w jakiejś sprawie zdecydowanie wypowiedzą swoje zdanie, to politycy nie mogą całkowicie go ignorować. Myślę, że w sprawach tak ważkich, jak decyzje o życiu, katolicy w Polsce muszą się domagać od polityków poważnych tłumaczeń i wyjaśnień.
Podobno po niedzielnej debacie dziennikarze byli zdziwieni, że marszałek chce ograniczeń w stosowaniu metody in vitro. A dlaczego nie byli zdziwieni, że w ogóle ją dopuszcza? Czyżby w Polsce nie było ani jednego dziennikarza, którego zdziwiłaby sprzeczność miedzy wyznawaną przez marszałka wiarą, a tym, jakie ma poglądy w niezwykle istotnych kwestiach? Dziwne.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.