Zasady gry Farmville są proste. Obsiewa się pola i zbiera plony. Za plony dostaje się pieniądze, za które można kupić nasiona i tak w kółko. Jednak w tę banalną grę internetową bawią się obecnie 82 mln ludzi. Żadna inna nie osiągnęła takiego sukcesu.
Farmville jest grą obsługiwaną przez przeglądarkę internetową. Działa przy portalu społecznościowym facebook. Można się w nią bawić ze znajomymi, którzy też korzystają z facebooka. Jako niespecjalnie wymagająca rozrywka Farmville nadaje się na relaks podczas przerwy w pracy albo wieczorem, kiedy zaglądamy na facebooka, żeby sprawdzić, co słychać u przyjaciół.
Poznanie zasad gry nie zajmuje wiele czasu. Zasadniczo powtarza się te same czynności. Można zbierać owoce z drzew, doić krowy i kozy, hodować króliki, ścinać wełnę z owiec. Jednak najważniejsza jest uprawa roślin. Najpierw ziemię trzeba zaorać, później wysiewa się nasiona. Następnie należy uzbroić się w cierpliwość, bo dojrzewanie roślin trwa od kilku godzin do kilku dni. Za to, kiedy rośliny dojrzeją, trzeba je zebrać bez zwłoki, bo pozostawione same sobie po pewnym czasie uschną. Ponadto pozostawienie ziemi odłogiem to strata - bo orząc pola i siejąc rośliny zdobywa się tzw. punkty doświadczenia potrzebne do uzyskania kolejnych poziomów wtajemniczenia. Im wyższy poziom - tym więcej różnych roślin można siać itd. Niektórzy zdeterminowani gracze pilnują pory dojrzewania plonów bardzo skrupulatnie, żeby zebrać je od razu i móc natychmiast zasiać nowe. Zdarza się, że w tym celu solenni "farmerzy" wstają o trzeciej nad ranem do komputera, aby zebrać z zagonów marchewkę lub truskawki, które właśnie dojrzały na ich wirtualnej farmie.
Co bardziej przedsiębiorczy korzystają nawet z komputerowych usprawnień (według niektórych - oszustw) - w sieci można znaleźć, np. programy, które automatycznie "klikają" na pola przeznaczone do zaorania lub obsiania i w ten sposób zaoszczędzają czas graczowi.
Myśleć też trzeba o finansach. Gracze w Farmville mają do dyspozycji złote monety - walutę, za którą kupuje się nasiona, sprzęt rolniczy, sadzonki drzew, zwierzęta itp. Posiadają też inny rodzaj wirtualnej gotówki - banknoty. Ta waluta pozwala na specjalne zakupy, np. uzupełnianie paliwa do maszyn usprawniających pracę farmerów lub na powiększanie areału farmy. Banknotów nie można zarobić na sprzedaży plonów. Dostaje się je wraz ze zdobywaniem nowych poziomów wtajemniczenia lub można je kupić za prawdziwe pieniądze, dokonując przelewu przez internet lub płacąc kartą kredytową.
Twórcy gry zachęcają do tego np. aby przeznaczyć część wpłat na cele charytatywne. Firma, która wyprodukowała tę grę, związana jest z fundacją dostarczającą żywność dla mieszkańców Haiti. Po tragicznym trzęsieniu Ziemi, które nawiedziło ten kraj w styczniu, odzew graczy w Farmville był bardzo duży; wpłacili oni niebagatelne kwoty pieniędzy - już niewirtualnych! - na rzecz poszkodowanych.
Gracze zrzeszają się w grupy, w których pomagają sobie osiągnąć jak najlepsze wyniki. Na polskich stronach miłośników Farmville można znaleźć następujące prośby i pytania: "jak znaleźć nowych sąsiadów?", "skąd wziąć banknoty?", "jak powiększyć farmę?". Na wszystko recepty znaleźć się nie da, ale na pewno osobom, które zrzeszają się w takie grupy nie zabraknie kandydatów na sąsiadów. A w Farmville sąsiedzi to skarb. Sąsiadów można odwiedzać, pielęgnować ich grządki i karmić kurczaki, co daje dodatkowe punkty doświadczenia. Sąsiadom można wysyłać prezenty - drzewa, zwierzęta, ozdoby ogrodowe i dostawać od nich to samo, co pozwala upiększać i wzbogacać farmę.
Gier takich jak Farmville są tysiące, ta jednak stała się bezkonkurencyjną marką na rynku. Według danych zamieszczonych na profilu poświęconym Farmville na facebooku, gra ma obecnie ponad 82 mln użytkowników, którzy doglądają swoje farmy co najmniej raz w miesiącu. Przyjmując, że na Ziemi żyje ok. 6,8 mld ludzi, to w farmerów bawi się w internecie ponad 1 proc. całej populacji świata.
"Nie sądzę, żeby sama treść gry była przyczyną jej sukcesu" - ocenił w rozmowie z PAP psycholog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Sopocie dr Michał Parzuchowski. Jak tłumaczył, Farmville zawdzięcza swój sukces doskonałej strategii marketingowej oraz popularności samego facebooka, na którym funkcjonuje ponad 400 milionów profili, założonych przez indywidualne osoby, firmy, grupy artystyczne itp. "To była jedna z pierwszych gier, które oferował facebook. Aplikacja automatycznie przesyła zaproszenia do zabawy znajomym, którzy też korzystają z facebooka. Poza tym graczowi opłaca się rekrutować przyjaciół, bo zyskuje na tym jego farma" - mówił Parzuchowski.
Wkrótce społeczność farmerów zaczęła się rozrastać i gra stała się modna. "Skoro wszyscy grają, to musi coś w tym być" - myślą internauci i przyłączają się. Gra wciąga, jest kolorowa i wesoła. Rozbudowywanie i dekorowanie gospodarstwa, zarabianie pieniędzy - daje przyjemne poczucie sukcesu. "W tę grę nie można przegrać. Jeśli tylko poświęci się odpowiednio dużo czasu, to zyski się mnożą" - powiedział psycholog. Poza tym, jak tłumaczył, Farmville ma funkcję tworzenia społeczności, a ludzie mają silną potrzebę przynależności. Wymienianie przysług i prezentów z sąsiadami pomaga utrzymywać z nimi dobre stosunki. "Wszystko, co daje nam poczucie bycia potrzebnym i lubianym, zawsze będzie w sieci popularne" - podkreślił Parzuchowski.
Jednak jest on przekonany, że fascynacja grą z czasem wygaśnie. "To naturalne zjawisko. Powoli gracze bardzo aktywni, posiadający najwięcej zasobów i odnoszący największe sukcesy staną się mniejszością. Za nimi będzie się ciągnął +ogon komety+, w którym będą ci, poświęcający swojej farmie niewiele czasu i uwagi. Stopniowo dojdzie do zaniku zainteresowania grą" - powiedział. Już teraz na pewno firmy projektujące gry sieciowe przygotowują się na ten moment, żeby zacząć promocję następcy Farmville. Internet, jak każdy rynek, nie znosi próżni. Można mieć pewność, że jeśli farmy przestaną być takie modne, pojawi się kolejna rozrywka, która znowu porwie miliony.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.