Zdaniem organizacji Save the Children w 2017 r. do Włoch przybyło ponad 17 tys. nieletnich migrantów, z tego ponad 15.500 bez żadnej opieki. Jedna trzecia z nich ląduje na ulicy, gdzie ryzykują przejęcie ich przez grupy kryminalne lub są wykorzystywani seksualnie. Włoscy salezjanie stworzyli dla nich program: „Jestem tobą zainteresowany”, który ma im pomóc w wyjściu z sytuacji, w jakiej się znaleźli.
Koordynator programu, ks. Giovanni D’Andrea w wywiadzie dla Radia Watykańskiego stwierdził, że nazywają ich „ostatnimi z ostatnich”. To ci, którzy włóczą się po ulicach, śpią na nich i często popadają w bardzo trudne, wręcz dramatyczne sytuacje. Życie na ulicy bowiem jest bardzo brutalne, jest dużo przemocy, specjalne kodeksy postępowania, do których muszą się zastosować.
“Są to bardzo proste dzieci. Niestety życie, które mają za sobą sprawiło, że niedowierzają nikomu, nikomu nie ufają. Jeden z nich mówił mi kiedyś, że wielu ludzi się do niego uśmiechało, ale potem za tym uśmiechem kryły się osoby, które go biły, oszukiwały. Mówiły, że chcą jego dobra, ale potem okazywało się, że chcą dobrze, ale dla siebie - mówi Radiu Watykańskiemu ks. D’Andrea. - Na początku, kiedy ich spotykamy, to zawsze jest ta nieufność. Dlatego trzeba mieć dużo cierpliwości, trzeba rozmawiać na bardzo proste tematy, niejednokrotnie wydawać się mogą nawet banalne. Spośród tych, których spotykamy na ulicy tylko jedna osoba na dziesięć przechodzi proponowane etapy integracji i znajduje później pracę. Można powiedzieć, że udało jej się zrealizować to, o czym myślała na początku, kiedy opuszczała swój dom.”
Włoski salezjanin zaznaczył, że wielu nieletnich wyjeżdża z przeświadczeniem, że od razu znajdą pracę, będą mogli zarabiać pieniądze i wysyłać je rodzinie, która wiele zapłaciła, aby mogli dotrzeć do Włoch. Niestety, zderzenie z rzeczywistością jest często bardzo bolesne.
Co czwarte dziecko trafiające dom"klasy wstępnej" nie umie obyć się bez pieluch.
Mężczyzna miał w czwartek usłyszeć wyrok w sprawie dotyczącej podżegania do nienawiści.
Decyzja obnażyła "pogardę dla człowieczeństwa i prawa międzynarodowego".
Według szacunków jednego z członków załogi w katastrofie mogło zginąć niemal 10 tys. osób.