Miało być szybkie 3:0 dla Polski. W pierwszym secie nasi zmietli Argentyńczyków z parkietu. Potem była straszna męka. W końcu nasi przegrali w Warnie 2:3 w meczu siatkarskich mistrzostw świata. I mocno skomplikowali sobie sprawę awansu do final six, choć po meczu Francji z Serbią wydawało się, że Polacy mają to w kieszeni.
Vital Heynen wysłał do boju przeciw Argentynie sprawdzoną w tym turnieju drużynę - z jednym wyjątkiem. Przeziębionego Michała Kubiaka zastąpił Aleksander Śliwka, który stanął obok Drzyzgi, Kurka, Nowakowskiego, Kochanowskiego, Szalpuka i Zatorskiego.
Polacy zaczęli od 5:1 i wygrali pierwszego do seta 16. Tylko do 16, dlatego, że nasi stosunkowo słabo spisywali się w ataku. Pokonali dużo niżej notowanych Argentyńczyków głównie serwisem i blokiem.
W drugim secie polski atak też funkcjonował kiepsko, a nie było już wywalczonej na początku bezpiecznej przewagi punktowej. Na dodatek Argentyńczycy zaczęli się rozpędzać i... w efekcie wygrali do 19. Choć może prawdziwsze byłoby stwierdzenie, że Polacy przegrali tę partię na własne życzenie.
W trzecim secie niemoc Polaków w ataku trwała. Argentyńczycy prowadzili już 24:20. Trzy setbole udało się Polakom obronić. Czwartego - już nie.
W czwartym secie gra toczyła się prawie punkt za punkt. Polacy - nadal bez mocy w ataku. Rotacje składem. Jako taki poziom trzymał tylko Dawid Konarski. Ale dopiero dwa asy serwisowe z rzędu Damiana Schulza w końcówce dały naszym dwa setbole. Drugiego Polacy wykorzystali.
W tie-breaku Argentyńczycy prowadzili już trzema punktami. Nasi odrobili. Potem nerwy, kolejne wideoweryfikacje, kłótnia. Były trzy kolejne meczbole dla Polski (!), ale skończyło się szczęśliwie dla Argentyńczyków- 14:16.
Gdyby Polska wygrała za trzy punkty, to - dzięki zwycięstwu Serbii z Francją 3:2 - Polacy mogliby być prawie pewni awansu do trzeciej fazy turnieju. Ale cóż, przed Biało-Czerwonymi jutro o godz. 19.40 mecz z zawodzącą w tym turnieju Francją, a pojutrze o tej samej porze - z Serbią.
Polska - Argentyna 2:3 (25:16, 19:25, 23:25, 25:23, 14:16)
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.