Są pierwsi w Polsce - Zespół Szkół Katolickich im. św. Kazimierza pomaga syryjskiej szkole. Autorska akcja dzieci, nauczycieli i rodziców "Szkoła pomaga szkole" zyskała przychylność Caritas Polska. Pierwsza transza pieniędzy dotarła już do Aleppo.
- Bardzo się cieszę, że dwa lata po inauguracji akcji "Rodzina rodzinie" w gdańskiej szkole ruszyła akcja pomocy dla rówieśników w syryjskim Aleppo. To pierwsza taka szkoła w Polsce. Pomoc jest bardzo wymierna. Trafia do chrześcijańskiej szkoły w Aleppo. Dzięki gdańskiej zbiórce tamtejsze dzieci nie będą uczyły się głodne - mówi ks. Krzysztof Sroka, zastępca dyrektora Caritas Polska. Odwiedził on szkołę na gdańskiej Zaspie, gdzie wraz z uczniami i nauczycielami zainaugurował akcję.
Piotr Piotrowski /Foto Gość
Gdańską szkołę odwiedził ks. Krzysztof Sroka (z lewej) z Caritas Polska. Po klasach oprowadzał go ks. Mirosław Mudlaff, dyrektor Zespołu Szkół Katolickich im. św. Kazimierza.
Wszystko zaczęło się czerwcu, kiedy szkołę w Gdańsku odwiedził abp Joseph Tobji, maronicki duchowny z Aleppo. - W trakcie spotkania z dziećmi i nauczycielami opowiedział, jak wygląda powojenne życie w mieście. Choć walki ustały i panuje względny spokój, głównymi problemami są emigracja i trudności dnia codziennego - mówi ks. Krzysztof Mudlaff, dyrektor gdańskiej szkoły.
Liczba chrześcijan w mieście spadła do około jednej trzeciej. Wojenne zniszczenia dosięgły setek budynków, w tym szkół publicznych. Nieliczne z nich, o ile działają, borykają się z trudnościami organizacyjnymi i przestępczością wśród dzieci. Wyjątkiem są placówki prywatne, w których uczą się razem dzieci chrześcijańskie i muzułmańskie. Właśnie takiej szkole zdecydowali się pomagać gdańszczanie.
Jeszcze przed wakacjami ks. Mudlaff, uczniowie i nauczyciele zdecydowali, że wesprą dzieci w Aleppo w skoordynowany sposób. - Akcja jest systematyczna, to ważne w organizacji pomocy. Okazało się, że podstawowym problemem tamtejszych uczniów jest to, że nie jedzą śniadań w domach. Posiłek można zorganizować w szkole, jednak potrzeba na to pieniędzy i my od dziś zaczynamy je przekazywać na ten cel - mówi ks. Sroka.
Mechanizm finansowego wsparcia jest prosty. Co miesiąc rodzice uczniów z poszczególnych klas wpłacają stałe, nawet niewielkie kwoty na szkolne subkonto, a stamtąd idą na konto Caritas Polska "Pomoc dla Aleppo". Dalej już bezpośrednio do szkoły w Syrii. Beneficjenci w Aleppo raz w miesiącu otrzymują wpłatę z Gdańska i mogą zapewnić poranny posiłek swoim uczniom.
Jednak pomoc odbywa się także w innej, może nawet ważniejszej, formie. Wsparcie dla młodych Syryjczyków to listy pisane przez rówieśników z Gdańska. - Napisałam ten list, bo wiem, że może pomóc komuś w Aleppo. To tacy sami uczniowie jak my, a wojna zabrała im niemal wszystko. Mam nadzieję, że te kilka słów pomoże im już nie myśleć o wojnie - mówi Mira Jabłońska z klasy VIIb gdańskiej szkoły.
Piotr Piotrowski / Foto Gość
Klasa 7b przygotowała specjalną gazetkę klasową o Aleppo.
Uczniowie z Aleppo widzieli śmierć swoich bliskich, szkolnych kolegów, zniszczono ich domy, wiele rodzin się rozpadło ze względu na emigrację mężczyzn - ojców czy braci. Same dzieci stały się ofiarami wojny - zostały kalekami, odniosły rany, również głębokie rany psychicznie.
- Uczniowie poszczególnych klas przygotowali odręcznie napisane listy po angielsku. Zeskanujemy je i prześlemy mailem do równoległej klasy w Syrii. W kolejnych miesiącach poszczególne klasy będą się łączyć przez internet z Aleppo. Dzięki temu dzieci będą mogły rozmawiać "na żywo" - mówi ks. Mudlaff.
Caritas Polska docenia gdańską inicjatywę i widzi w niej kontynuację akcji "Rodzina rodzinie" w nowej formie. - Cieszymy się z tego pilotażu na gdańskiej Zaspie, bo angażuje się w to społeczność uczniów, nauczycieli, rodziców. Na pewno będziemy przyglądać się, jak akcja się rozwija, a poprzez Radę Szkół Katolickich zachęcimy, by kolejne placówki w całej Polsce w podobny sposób pomogły syryjskim uczniom - dodaje ks. Sroka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.