Bożena Bieleninik jest siódmą polonistką w rodzinie, choć w dzieciństwie miała dość rad pedagogicznych, w które zamieniały się spotkania przy stole. Ale w Wilnie trzeba było przekazywać młodym polską mowę. I mimochodem została „siłaczką”, choć nigdy tak siebie nie nazywa.
Na Litwie prawdziwymi siłaczkami są nauczycielki klas początkowych, od pierwszej do piątej – mówi. – Uczą dzieci pisać, czytać, zapoznają je z podstawami gramatyki, a my potem pogłębiamy tę wiedzę. Zdarza się, że w mniejszych miejscowościach chodzą po domach, żeby zachęcić rodziców do posłania dzieci do polskiej szkoły. Trudności z rekrutacją wynikają stąd, że dookoła naszych uczniów jest środowisko mieszane językowo – litewskie, rosyjskie, białoruskie. Często zdarza się, że w rodzinach zapisujących dzieci do polskich szkół jedno z rodziców jest Rosjaninem, a drugie Polakiem i w domu rozmawiają po rosyjsku. Kiedy ich dzieci zaczynają czytać polskie książki albo biorą udział w przedstawieniach naszego teatrzyku, to je odmienia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.