Prezydent Barack Obama przedłużył w poniedziałek na kolejny rok amerykańskie sankcje wobec Syrii oskarżając rząd tego kraju o "wspieranie organizacji terrorystycznych" oraz o dążenie do utrzymania broni masowej zagłady.
Decyzja nie była zaskoczeniem. Nastąpiła wkrótce po oskarżeniu przez Waszyngton Syrii i Iranu o dostarczanie broni, w tym rakiet, działającemu w Libanie szyickiemu Hezbollahowi.
Wcześniej z podobnymi oskarżeniami wystąpił prezydent Izraela Szimon Peres, według którego Hezbollah otrzymał od Syrii rakiety Scud.
Rząd w Damaszku zdecydowanie odrzucił te oskarżenia.
W liście do Kongresu Obama napisał, że "mimo postępu" w zapobieganiu przez władze syryjskie przedostawaniu się obcych bojowników do Iraku, Syria stanowi nadal "poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego, gospodarki i polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych".
To najpoważniejsze walki wewnątrz Syrii od 2020 r. Zginęło w nich już ponad 250 osób.
W odpowiedzi władze w Seulu poderwały myśliwce i złożyły protest dyplomatyczny.
O spowodowanie uszkodzeń podejrzana jest załoga chińskiego statku Yi Peng 3.
Program stoi w sprzeczności z zasadami ochrony małoletnich obowiązującymi w mediach.
Seria takich rakiet ma mieć moc uderzeniow zblliżoną do pocisków jądrowych.
Przewodniczący partii Razem Adrian Zandberg o dodatkowej handlowej niedzieli w grudniu.
Załoga chińskiego statku Yi Peng 3 podejrzana jest o celowe przecięcie kabli telekomunikacyjnych.