Pierwszy w Europie proces somalijskich piratów rozpoczął się we wtorek przed sądem w Rotterdamie. Grozi im do 12 lat więzienia. Piraci twierdzą, że są niewinni. Aresztowani zostali w zeszłym roku w Zatoce Adeńskiej, kiedy ich motorówkę zatrzymała duńska fregata.
Duńczycy przekazali ich 10 lutego 2009 roku Holandii.
"Nie popełniłem żadnej zbrodni, nikogo nie zaatakowałem, nic nie zrobiłem" - twierdził 33-letni Abdirisak Abdulahi Hirsi, który jest jednym z sześciu oskarżonych o zaatakowanie w Zatoce Adeńskiej 2 stycznia ubiegłego roku tureckiego statku zarejestrowanego na Antylach Holenderskich.
"To ja jestem tu ofiarą - zapewniał 39-letni Sajid Ala Garaar. - Zniszczyli moją łódź i narazili mnie na niebezpieczeństwo".
"Jesteśmy ofiarami - twierdzi 25-letni Farah Ahmed Jusuf. "Narazili nas na niebezpieczeństwo i nie zastosowali się do prawa międzynarodowego, powinni zostać ukarani".
Wkrótce po rozpoczęciu rozprawy po krótkiej naradzie sędziowie odrzucili wniosek obrony o odroczenie procesu.
Proces w Rotterdamie będzie trwać - jak się oczekuje - pięć dni, a wyrok zostanie ogłoszony w połowie czerwca.
Piraci w 2009 roku przeprowadzili ponad 200 ataków u wybrzeży Somalii, a na całym świecie - 400.
Wielu aresztowanych w ostatnich latach podczas operacji wojskowych w Zatoce Adeńskiej trzeba było zwolnić z braku dowodów.
W Kenii zostało już osądzonych 110 piratów. W zeszły wtorek sąd w Jemenie skazał na śmierć sześciu somalijskich piratów, a sześciu innych na 10 lat wiezienia za uprowadzenie jemeńskiego tankowca i zabicie dwóch członków załogi w kwietniu zeszłego roku.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.