Kościół katolicki na Jamajce jest głęboko zaniepokojony eskalacją przemocy, jakiej od czterech dni doświadcza stolica kraju, Kingston.
Abp Donald J. Reece spodziewa się rozszerzenia konfliktu na kolejne rejony wyspy. Przyczyną zbrojnych zajść stała się decyzja jamajskiego rządu, który zgodził się na ekstradycję do Stanów Zjednoczonych lokalnego barona narkotykowego i handlarza bronią. Siły bezpieczeństwa rozpoczęły szturm na stołeczne slumsy Tivoli Garden w poszukiwaniu Christophera Coke’a. To postać porównywana często z Robin Hoodem. Z jednej strony to rządzący przemocą i korupcją mafiozo, a z drugiej filantrop utrzymujący przy życiu rozległe jamajskie slumsy.
Siły bezpieczeństwa napotkały jednak zdecydowaną odpowiedź doskonale wyposażonej armii gangu narkotykowego oraz uzbrojonych nastolatków. Konflikt kosztował już życie ponad 50 ofiar, w tym wielu cywilów. Metropolita Kingston wezwał wiernych do modlitwy o pokój w kraju. Na terenie starć jest katolicka parafia. Los jej personelu jest dotychczas nieznany.
„W dzielnicy jest wiele napięć, ale reszta Jamajki jest stosunkowo spokojna – powiedział Radiu Watykańskiemu abp Reece. – Istnieje obawa, że sytuacja wymknie się jednak spod kontroli. Zachęcam duchownych pracujących na Jamajce do tradycyjnej modlitwy do archanioła Michała oraz do zachowania spokoju. Jeśli chodzi o szefa rządu, to przyznaję, że stracił już wiarygodność i nie jest zdolny do kierowania państwem po kłamstwach związanych z ekstradycją barona narkotykowego i wydaniem go USA.
Księża, którzy mieszkają w strefie konfliktu, są jak najbardziej bezpieczni, ponieważ gangsterzy ich nie niepokoją. Uważają ich za miejscowych, którzy służą wszystkim o każdej porze. Niepokojąca jest natomiast rekrutacja nastolatków, którzy za niewielką płacę są wynajmowani na dniówkę, by bronić posiadłości gangu przed wojskiem za wszelką cenę i aż do końca. Oni nie poddadzą się, więc konflikt może się przedłużyć i rozprzestrzenić” – mówił ordynariusz jamajskiej stolicy.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.