Wciąż musimy robić rachunek sumienia, czy jako biskupi należycie odpowiadamy na zadania, jakie zostały przed nami postawione - mówi w wywiadzie dla KAI abp Józef Kowalczyk, prymas nominat i Nuncjusz Apostolski w Polsce. Wyjaśnia, że Prymas jest potrzebny jako autorytet moralny. Ale prymasostwo na tyle będzie miało znaczenie, na ile gnieźnieński biskup będzie skutecznym pasterzem.
KAI: Ksiądz Arcybiskup przed kilkunastoma dniami przewodniczył pogrzebowi Mikołaja Kopernika. Jako młody ksiądz był ongiś Ksiądz Arcybiskup kanonikiem warmińskim, tak samo jak Kopernik...
- Powtórny pogrzeb Kopernika w katedrze fromborskiej przeżyłem mocno. Cieszę się, że naszemu pokoleniu przyszło oddać szacunek temu wielkiemu uczonemu. Jest on dowodem, że nauka nie musi rozwijać się najlepiej w stolicach, ale całkiem dobrze radzi sobie na peryferiach. „De revolutionibus orbium coelestium" napisał on we Fromborku, a nie w Krakowie, czy w Warszawie.
Przy okazji wspomniałbym biskupa warmińskiego Hozjusza. Dzięki niemu archidiecezja warmińska zwana „Świętą Warmią” nie uległa wpływom protestanckim po sekularyzacji Prus. Tam, gdzie biskupami byli zakonnicy krzyżaccy, diecezje ich przeszły na protestantyzm. Kard. Hozjusz obronił katolickość Warmii.
KAI: Mówi się, ze przyspieszeniu uległ jego proces beatyfikacyjny, choć na wyniesienie na ołtarze kard. Hozjusz czeka już kilkaset lat?
- Nalegamy na to, ja też. Biskup warmiński kard. Stanisław Hozjusz był jednym z ojców Soboru Trydenckiego. Zmarł we Włoszech i został pochowany w rzymskiej bazylice Santa Maria in Trastevere. Dlatego ten kościół został przydzielony jako kościół tytularny kard. Wyszyńskiemu a później kard. Glempowi. Hozjusz jest uznawany za wielkiego obrońcę wiary katolickiej. Na jego grobie jest napis: „Nie jest katolikiem ten, kto od wiary katolickiej odstaje”.
Faktycznie, jako kapłan i pracownik Sekretariatu Stanu, należałem do kapituły warmińskiej, a później, kiedy zostałem nuncjuszem apostolskim, zrzekłem się tego tytułu. Trochę żałuję, że w Polsce kompetencje kanoników zostały zapomniane. Kanonicy na przestrzeni dziejów odegrali ogromną rolę, chociażby w niedawnych czasach na tzw. ziemiach odzyskanych. Kiedy władza komunistyczna nie dopuszczała do mianowania biskupów, zarządzali nimi wikariusze kapitulni.
KAI: Archidiecezję Gnieźnieńską Ekscelencja obejmuje po niebagatelnym poprzedniku. Za rządów abp. Muszyńskiego Gniezno, będące u początków chrześcijaństwa w Polsce, stało się ważnym miejscem na duchowej mapie dzisiejszej Europy. Jak ta misja Gniezna będzie kontynuowana?
- Abp Muszyński w oparciu o bullę „Totus Tuus poloniae populus” stał się rezydującym na stałe w Gnieźnie biskupem archidiecezji gnieźnieńskiej. Za jego rządów nastąpiła rewaloryzacja Gniezna i diecezji. Za to należą mu się słowa uznania.
Jednym z wielkich jego osiągnięć są Zjazdy Gnieźnieńskie. Uczyniły one z Gniezna „okno na świat” chrześcijańskiej Polski. Nie wolno tego zmarnować. W rozmowie z abp. Muszyńskim poprosiłem, aby nadal nad zjazdami pracował. Niech je prowadzi dopóki sił starczy. W wielu miejscach Europy słyszałem o tych zjazdach w bardzo ciepłych słowach. Ich rolą jest inspirowanie debaty, co chrześcijaństwo ma do zaoferowania współczesnej Europie. Jeżeli Polska ma Europie coś do dania, to właśnie na Zjazdach Gnieźnieńskich winniśmy o tym debatować.
KAI: A co konkretnie ma do dania?
- Bardzo wiele. Europie i światu możemy dać naszą tożsamość, autentyczność, nasze przekonania i wierność zasadom... Proszę spojrzeć na Jana Pawła II. Pierwszą encyklikę, „Redemptor hominis”, opublikował na progu pontyfikatu w marcu 1979 r. Pisał ją po polsku (jak wszystkie encykliki) a napisane teksty dawał Sekcji Polskiej do tłumaczenia. Pewnego razu zapytałem papieża: „Kiedy Ojciec Święty miał czas na przemyślenie tego wszystkiego?” Odpowiedział: „człowieku, ja to wszystko przywiozłem z Polski i tylko przelałem to na papier”. Okazało się, że to, co z tej Polski przywiózł i zatytułował „Redemptor hominis” (pisząc m.in. o tym, że „człowiek jest drogą Kościoła”, a czego początkowo watykańscy pracownicy niełatwo akceptowali), wywołało ogromne zainteresowanie i ożywiło cały Kościół.
Sami nie wiemy, iloma wartościami możemy obdarować innych. Nasza świadomość jest obciążona myśleniem z przeszłości, wedle którego sami możemy czerpać z Zachodu, ale nie mamy nic w zamian do zaoferowania. Protestuję przeciwko takiej postawie. Kard. Wyszyński powiedział, że mamy talent do zwożenia zza granicy wszelkich „rupieci”.
Mamy wiele do przekazania Zachodowi, zresztą Zachód to czuje; liczy na pomoc polskich polityków z różnych środowisk w ożywieniu ducha wspólnoty europejskiej. Zamiast marnować czas i energię na wewnętrzne kłótnie, powinniśmy zwrócić na to uwagę, wykorzystać ten moment. Nie będę tu cytował nazwisk, ale wiemy przecież, że są osoby, które działając w instytucjach europejskich pracują nad tym, aby wspólnota europejska rozwijała się także o świadomość Europy Środkowo-Wschodniej. Któż bowiem lepiej rozumie ten region, jak nie ludzie, którzy tu wyrośli? Okazuje się, że nie wszystko, czego się tutaj nauczyli jest złe. Z takiego stereotypu musimy się wyleczyć.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.