Minister obrony Bogdan Klich ocenił, że ujawniony zapis jednej z czarnych skrzynek TU-154 porządkuje wiedzę o rozmowach w kokpicie i chronologię zdarzeń, ale jest zdecydowanie niewystarczający, by stawiać jakiekolwiek hipotezy na temat przyczyny katastrofy.
We wtorek ujawniono dokonaną przez Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) w Moskwie transkrypcję rozmów z kokpitu prezydenckiego samolotu, który 10 kwietnia rozbił się pod Smoleńskiem.
Minister ponowił w środę wcześniejsze deklaracje, że unika wypowiadania się na temat katastrofy do czasu zakończenia prac przez właściwe organy, badające sprawę.
Szef MON pytany, czy decyzja o ujawnieniu rozmów zarejestrowanych w kokpicie nie była przedwczesna - bo otworzyła drogę do kolejnych spekulacji i pytań - ocenił, że "pytania pozostaną jeszcze przez czas jakiś, dopóki komisja nie zakończy swoich prac".
"Uważam, że decyzja premiera Donalda Tuska o ujawnieniu zawartości tej skrzynki była ze wszech miar uzasadniona. Im szybciej to się stało, tym lepiej, bo protokół systematyzuje nasza wiedzę o kolejności zdarzeń, natomiast absolutnie nie pozwala na wyciąganie wniosków, (...) to zdecydowanie za mało, by stawiać hipotezy o przyczynach katastrofy" - ocenił Klich.
40-stronicowa transkrypcja rozmów z kokpitu to rozpisane w tabelach - czas, treść zdania po rosyjsku i polsku oraz oznaczenie, kto wypowiada dane słowa. Część zdań jest wypowiadanych w języku angielskim, niektóre fragmenty są opisane jako niezrozumiałe, nie do wszystkich wypowiedzi udało się też przyporządkować autora.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.