O emeryturach, in vitro, związkach tej samej płci, katastrofie smoleńskiej, relacjach z Białorusią, umowie gazowej z Rosji, gazie łupkowym, wydatkach na armię mówili podczas niedzielnej debaty kandydaci na prezydenta Bronisław Komorowski (PO) i Jarosław Kaczyński (PiS).
Wiek emerytalny i fundusze emerytalne
Kandydaci odpowiadali też na pytanie, czy wiek emerytalny w Polsce należy podwyższyć. Komorowski stwierdził, że nie ma potrzeby podnoszenia wieku emerytalnego. "Można stworzyć możliwość wyboru - na przykład łącznie z wyższą emeryturą. Nic na siłę" - dodał Komorowski.
Ocenił, że Polska nie ma problemu podwyższania wieku emerytalnego. Według niego, dotyczy on krajów, które przeżywają głęboki kryzys gospodarczy. "My zdołaliśmy uratować polski wzrost gospodarczy. Byliśmy w zeszłym roku jedynym krajem w Europie, który miał dodatni wzrost gospodarczy. W tym roku mamy ponad 3-procentowy. Udało się uchronić Polskę przed kryzysem" - mówił Komorowski.
"Jak Polska by wyglądała, gdybyśmy zrealizowali oczekiwania opozycji PiS-owskiej, żeby wydać więcej pieniędzy. Byśmy byli dzisiaj Grecją. Ale jesteśmy na szczęście Polską, krajem, który cały czas się rozwija i to coraz szybciej" - dodał. Zdaniem Komorowskiego, nie ma sensu straszyć Polaków wizją koniecznych oszczędności. "Udało nam się poprzez uniknięcie niedobrych propozycji opozycji uratować polski wzrost gospodarczy. I teraz trzeba go umocnić" - powiedział.
Natomiast zdaniem Kaczyńskiego to dzięki obniżkom podatków, które wprowadził rząd PiS, Polska mogła uniknąć kryzysu. "Gdyby Platforma Obywatelska potrafiła w 2008 roku wydawać środki z funduszy europejskich - i nie wydała tylko 1 mld zł (...) - to nasza sytuacja byłaby jeszcze lepsza. Te wyniki byłyby jeszcze bardziej imponujące na tle europejskim" - dodał.
Kandydat PiS ocenił, że "nie wszystkie rozwiązania związane z funduszami emerytalnymi są właściwe". "W szczególności bardzo ryzykowne są te plany, które snuje polski rząd, jeżeli chodzi o prywatyzację. Również części polskiego majątku, na razie jeszcze państwowego, poprzez te fundusze (emerytalne - PAP). To naprawdę może w przyszłości stworzyć różnego rodzaju bardzo poważne niebezpieczeństwa dla polskich emerytur" - podkreślił. Zaznaczył, że "Polki mają prawo pracy do 65. roku życia, a nie obowiązek".
Kandydaci byli też pytani o to, kogo po wyborze powołaliby na doradcę ekonomicznego. Kaczyński wskazał na prof. Zytę Gilowską. "Jeżeli minister Gilowska by się zgodziła byłbym bardzo rad" - powiedział. Komorowski nie chciał podać konkretnego nazwiska. "Będę szukał doradztwa w bardzo różnych środowiskach politycznych, a nie tylko w swoim własnym" - zadeklarował.
Kandydaci PiS i PO mówili też, czy są zwolennikami negocjowanej umowy gazowej z Rosją w sytuacji, kiedy Polska może być potęgą jeśli chodzi o wydobycie gazu łupkowego.
"Jeśli się okaże, że jest gaz w wielkich ilościach, będziemy wszyscy szczęśliwi (...), ale trzeba mieć świadomość, że to dopiero za parę miesięcy będzie zakończony pierwszy odwiert" - powiedział Komorowski. Dlatego - jego zdaniem - należy równolegle prowadzić negocjacje z dostawcami gazu klasycznego i "budować szanse na pozyskanie gazu łupkowego". Według niego potrzebne są "elastyczne relacje" z Rosją po to, by mieć możliwość renegocjacji umowy gazowej ze stroną rosyjską lub nawet "szansę jej niepodpisywania".
Zapewnił, że jeśli się okaże, że w Polsce jest gaz łupkowy w wystarczającej ilości, to rząd na pewno zadba o to, aby "sprzedaż zgody na eksploatację obwarować wystarczającymi przepisami i decyzjami, które by dawały naszemu budżetowi duże zyski".
Z kolei zdaniem Kaczyńskiego podpisywanie umowy gazowej z Rosją, sięgającej 20 lat w przyszłość, jest ryzykowne, bo - jak mówił - wiele w tym czasie może się zmienić. "Nawet gdyby tego gazu łupkowego nie było, ja byłbym przeciwnikiem podpisywania tak długotrwałych umów i w ogóle dziwię się, że rząd, obecna władza tego rodzaju rozwiązanie bierze pod uwagę" - mówił kandydat PiS. Zaznaczył, że ważne jest, by Polska miała z gazu łupkowego "rzeczywiste korzyści".
"Ale przede wszystkim musimy pamiętać o kwestiach bezpieczeństwa i tych spraw nie wolno zaniedbywać, nie wolno iść w jednym określonym tylko kierunku, bo już wielu się przekonało, że to jest niebezpieczne" - podkreślił.
Równomierny rozwój różnych regionów Polski
Kandydaci mówili też, co chcą zrobić dla wyrównania szans Polski A i B i co zamierzają zrobić, by kraj się równomiernie rozwijał.
Kaczyński podkreślił, że w Polsce są dwie koncepcje dotyczące rozwoju: "koncepcja lokomotyw" polegająca na koncentrowaniu środków, w obszarach, które już są zamożne oraz koncepcja zrównoważonego rozwoju, której - jak mówił - jest zwolennikiem i realizował ją jako premier. "Uważam, że dobry rozwój Polski to rozwój zrównoważony. On jest w interesie wszystkich" - zaznaczył. "Jako prezydent będę czynił wszystko, żeby Polska się rozwiała w sposób zrównoważony" - zadeklarował.
"Polska jest jedna; nie ma Polski A, ani B, ani C, ani D.(...) Polska jest jedna i o całą Polskę trzeba dbać i rząd to robi" - zaznaczył Komorowski. Kandydat PO przypomniał, że województwa wschodnie straciły w efekcie decyzji rządu PiS z tytułu naliczania środków na ratownictwo medyczne. Dodał, że nauczyciele dostają w ostatnim czasie podwyżki. Podkreślił, że obecny rząd realizuje program budowy dróg lokalnych i budowy boisk "Orlików".
"Nie ma co Polaków straszyć tym, że ktoś chce komuś coś zabrać albo, że chce stworzyć sytuację, że inne regiony będą się szybciej rozwijały. Ma się rozwijać cała Polska, cała Polaka ma dogonić Europę" - powiedział Komorowski.
Kaczyński powrócił do tego tematu także podczas czasu na odpowiedź na kolejne już, inne pytanie. Pytał, czy Komorowski zakwestionuje, że wiele inwestycji także np. w woj. podkarpackim planowanych w ramach tzw. planu Grażyny Gęsickiej zostało wykreślonych. "Proszę naprawdę nie wmawiać naszemu społeczeństwu, że jest inaczej niż jest. Reprezentujecie zupełnie inną koncepcję niż my i to jest oczywiste" - powiedział prezes PiS.
Komorowski odpowiedział Kaczyńskiemu, że plany rządu PiS były bez pokrycia. "Na nie nie było pieniędzy i pan o tym najlepiej wie" - ripostował. Podkreślił, że można planować wszystko, ale "trzeba na to forsę znaleźć". "Fakty są po naszej stronie. Jest pół miliarda na Uniwersytet Rzeszowski. Jest. Jest poprawa liczenia algorytmu na służbę zdrowia. Jest. (...) Nie ma co się powoływać na teorię, na takie, siakie koncepcje. Fakty są nieubłagane i tyle" - mówił kandydat PO.
W podsumowaniu części debaty dotyczącej zagadnień społecznych Komorowski przekonywał, że nie ma Polski "A i B", "liberalnej" i "Solidarnej". "Nie można porozdzielać tego, co jest istotą Polskości: umiłowania wolności, a więc właśnie liberalizmu i +Solidarności+" - podkreślał kandydat Platformy. Przypomniał, że w czasie rządów PO wzrosły wynagrodzenia Polaków; zaznaczył, że koalicja podniosła najniższą pensję, a zasiłki dla rodzin zostały zwiększone o 40 proc.
Jak dodał, nie warto popełniać błędu podziału, bo tylko wspólne działanie może Polsce przynieść rozwój. Ocenił, że jeżeli będziemy dzielić nasz kraj zniszczymy szansę na dogonienie reszty Europy. Kaczyński z kolei mówił, że polityka społeczna musi polegać na tym, żeby państwo nie odwracało się tyłem do obywatela. Zaznaczył, że państwo ma wielkie obowiązki w tej sferze, zwłaszcza jeśli chodzi o zagadnienia "nie do rozwiązania nawet w ramach bardzo aktywnego społeczeństwa".
Prezes PiS mówił, że Polska jest jedna i rzeczywiście nie powinna się dzielić na wieś i miasto, czy różne grupy społeczne. Jak podkreślił, żeby nie pozostało to tylko w strefie haseł państwo musi prowadzić bardzo aktywną politykę społeczną. Odnosząc się do zagadnienia liberalizmu powiedział, że nikt nie kwestionuje w wolności w sferze kultury, czy polityki. "Chodzi o rolę państwa o to, żeby nie wmawiać ludziom, że państwo nowoczesne ma różne sprawy pozostawić w sferze prywatnej" - oświadczył lider PiS.
Demonstracja przed budynkiem TVP
Przed debatą wyborczą kilkanaście młodych osób ze sztabu wyborczego Kaczyńskiego manifestowało przed budynkiem TVP. W rękach trzymali transparenty: "Peace not war", "Give peace a chance". Łucja Krzak ze sztabu wyborczego Kaczyńskiego powiedziała PAP, że manifestacja ma pokazać kandydata PiS jako osobę łagodną, która chce pokoju. "Nasze spotkanie jest taką odpowiedzią na wczorajsze zachowanie Donalda Tuska i całej reszty, tej całej agresji, tej nienawiści słowa" - mówiła.
Premier podczas sobotniej Konwencji Krajowej PO mówił, że konkurent Komorowskiego chce zdobyć władzę na fundamencie kłamstwa. Ocenił, że lider PiS codziennie mówi nieprawdę na temat tego, co działo się w ostatnich latach w Polsce.
Przed siedzibą TVP, oprócz młodych sympatyków PiS-u obecni byli także: rzecznik sztabu Kaczyńskiego Paweł Poncyljusz, Elżbieta Jakubiak oraz europoseł PiS Marek Migalski. Wszyscy mieli w rękach kwiatki.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.