Czy miłośnicy produktów firmy Apple stają się wyznawcami religijnymi? – zastanawiają się naukowcy z Uniwersytetu A&M w Teksasie. Według Heidi Campbell i Antonio La Pastiny, autorów rozprawy naukowej, adoracja wobec kolejnych elektronicznych produktów słynnego Jabłuszka przypomina momentami nową religię.
„Podobne do religijnego zachowanie i język otaczający kult Apple jest przykładem domniemanej religii” – twierdzi prof. Campbell. Wyjaśnia też, że z „domniemaną religią” mamy do czynienia wtedy, gdy korzystanie np. z technologii staje się substytutem wiary i zachowań, dotąd zwianych z praktykami religijnymi.
Znamienne jest także, zauważa uczona, z jaką czcią i szacunkiem klienci Apple otaczają założyciela firmy Steve’a Jobsa, którego pouczenia, jak należy trzymać poprawnie iPhone'a, wielu traktuje ze śmiertelną powagą.
Amerykańska stacja telewizyjna FoxNews przypomina, że powagę problemu dostrzegł już dawno Benedykt XVI, który w orędziu na Boże Narodzenie 2006 r. pytał retorycznie, czy potrzebuje Zbawiciela człowiek, „który wynalazł interaktywne komunikowanie się, który żegluje po wirtualnym oceanie Internetu, a dzięki najnowocześniejszej i zaawansowanej technice medialnej uczynił już z Ziemi, tego wielkiego wspólnego domu, małą globalną wioskę?”.
Zdaniem teksańskich naukowców, zwolennicy produktów Apple'a traktują szefa firmy niczym mesjanistycznego zbawcę, który po odejściu znów objął podupadłą spółkę, by ją uratować. Natomiast Bill Gates, twórca konkurencyjnego Microsofta, traktowany jest przez miłośników Apple'a jak szatan.
Msza św. w 106. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości.